Na początek słów kilka:
Jestem prze szczęśliwa, że ktoś poprosił mnie o partówkę. Chciałabym powiadomić, że w notce mogą pojawić się nieliczne przekleństwa. Dziękuję z całego serca i zapraszam do czytania:
~~~~
-To był ostatni?-krzyknęła dziewczyna. Na jej ciele było wile siniaków, które miały służyć jako krótkotrwałe pamiątki po wojnie. Wreszcie, po długich miesiącach walki IV wielka wojna shinobi zakończyła się. Wszyscy byli dumni z tego, że udało im się wyjść z tej wielkiej bitwy zwycięsko. I choć powinni cieszyć się z wygranej wile ludzi płakało po stracie ważnych dla siebie osób. Wszyscy inne odnieśli uczucia po wojnie. Wiele osób znienawidziło siebie, pokochało kogoś, rodzice byli dumni ze swoich dzieci, że tak bardzo udało im się zmienić ten świat, znaleźli się też tacy co byli dumni sami z siebie. Puszyli się jak pawie przed innymi ninja z myślą, że oni bardziej pomogli wiosce. Choć czasami żadnym stopniu nie była to prawda, nikt nie chciał ich uwalniać z pętli słodkiego kłamstwa, którym sami siebie otaczali.
-Chyba tak!-odkrzyknął jej chłopak.
-Tak czy nie do cholery jasnej?!-zbulwersowała się trochę. Jej nerwy były już poszarpane, ze względu na jednego osobnika.
-A skąd mam wiedzieć?
-Tak, to ostatni. Przynajmniej ja już nikogo nie widzę-przerwała im kłótnię młoda dziedziczka Byakugana, dezaktywując swoją technikę rodową.
-Dobra zbieramy się!-zarządził Kakashi-Czas wojenny się skończył. Idziemy świętować!
-Hai!-odpowiedzieli chórem. Wszyscy kierowali się w stronę wioski. Główna brama była nadal zabezpieczona, przed wrogami. Mimo zakończenia wojny nikt nie pozostawał bez nuty niepewności. Po przejściu przez bramę słychać było huczne imprezy. Na jedną z nich wybierała się "drużyna". Choć wraz z zakończeniem wojny przestała ona istnieć trudno było im się pożegnać ze sobą.
-Nie wiem jak wy, ale ja idę się umyć!-krzyknęła różowo włosa
-Poczekaj pójdę z tobą-krzyknęła Hinata. Była już trochę bardziej pewna siebie, jednak dalej przy Naruto spalała buraka.
-To pośpiesz się!-rzuciła na odczep. Dziewczyna zrównała krok ze swoją przyjaciółką.
-Jak się czujesz z tym?-spytała cicho
-Chodzi ci o to-spoważniała- To przeszłość. Mam po dziurki w nosie tego dupka-powiedziała ściskając rękę w pięść.
-Mówicie o mnie?-spytał kruczowłosy chłopak
-Proszę odejdź Sasuke-kun-poprosiła cicho Hinata. Wiedziała, że jeżeli za długo Sakura będzie słyszała jego głos będzie gotowa na nowo zdemolować całą Konohę.
-Zamknij dziób. Nie gadam do ciebie
-Zamknij ryja-powiedziała mocno już wnerwiona Sakura
-Niestety nie jestem świnką-wzruszył ramionami
-Jesteś pewny? Może pożyczyć ci lusterko?-spytała
-Śmieszna jesteś-powiedział pojawiając się przed nią. Złapał kosmyk jej różowo bajecznych włosów
-Czy nie możesz łaskawie się ode mnie odpierdolić?-spytała wyrywając mu z dłoni jej własność.
-Ale czemu? Przecież wiem, że tego chcesz.-powiedział nachylając się do jej twarzy. Ta podniosła się na palcach na taką wysokość, że jej usta były przy jego uchu
-Chyba sobie śnisz baranie-szepnęła i uderzyła go pięścią w brzuch-Chodź Hinata nie będziemy marnować czasu na takiego debila-złapała koleżankę za rękę i szybkim krokiem popędziły do domu Sakury. Mieszkanie Hinaty tymczasem było remontowane gdyż podczas wojny zostało zniszczone. Choć nadawało się już do mieszkania wolały zostać ze sobą. Wzięły ręczniki i wszystkie inne rzeczy, których będą potrzebowały w łaźni i udały się do niej. Były już trochę spóźnione przez niezaplanowane spotkanie z dawną miłością prawie całej wioski. Dziewczyny czekały na nie już od dobrych 10 minut kiedy panie spóźnialskie raczyły przyjść.
-Sorki za spóźnienie!-krzyknęła trochę zadyszana Sakura
-No wreszcie! Gdzie wy byłyście?-spytała z wyrzutem Ino
-Pewien niezidentyfikowanej płci osobnik przeszkodził nam podczas drogi do domu-powiedziała Sakura ściskając rękę w pięść
-Dobra, dobra nie wkurzaj się tak ja tylko pytam-wystawiła w geście obronnym ręce przed siebie
-Dobra idziemy już?-spytała jedna z tłumu dziewczyn
-Jasne!-krzyknęła Ino i wbiegła do szatni. Zaraz po niej wbiegły inne dziewczyny. Niektóre trochę szybciej inne wolniej.
-Już nie mogę się doczekać!-krzyknęła podekscytowana Ten Ten
-Na co?-spytała Sakura zdejmując z siebie bluzkę
-Na festyn! Zapomniałaś?-odpowiedziała jej
-Jezu zapomniałam o tym kompletnie-krzyknęła Ino- I z kim ja na niego pójdę-spuściła głowę
-Słyszałam, że Sasuke nie idzie z żadną dziewczyną-szepnęła Hinata owijając się w ręcznik. Nikt nawet nie zauważył, że zdążyła się już rozebrać
-Nie... Myślałam raczej o Sai'u-rozmarzyła się- A tak właściwie z kim ty idziesz?-spytała zaciekawiona pochylając się nad Hinatą- Zaraz dołączyła do niej reszta dziewczyn z oczami nie znoszącymi sprzeciwu.
-E... To... No-zaczęła się gubić- Sakura jeszcze z nikim nie idzie-krzyknęła w akcie desperacji.
-Sakura?-spytały nachylając się nad kolejną dziewczyną
-Z nikim nie idę-powiedziała zrzucając z siebie ostatnie części garderoby
-He? Jak to?
-Normalnie. Wolę pójść sama niż z kimś kogo nie lubię-stwierdziła-Idziecie?-spytała
-No już nie poganiaj nas.
-Jasne, jasne-przewróciła oczami i poszła w stronę łazienek. Umyła się i weszła do basenu. W ślad za nią poszła reszta dziewczyn i oddały się rozkoszy.
-Brakowało mi tego-przeciągnęła się leniwie- Wszystko mnie boli.
-A kogo nie? Wreszcie trochę luzu!-krzyknęła uradowana Ino- Mama ciągle głowę mi zawraca. Jakby nie mogła sobie kogoś do tej kwiaciarni zatrudnić...
-Panienko Sakuro...-powiedział jeden z członków korzenia
-Hentai!-krzyknęły wszystkie dziewczyny oblewając wodą nieproszonego gościa
-Przepraszam najmoc...
-Jak zdemaskowałyście moje Ero-jutsu?-krzyknął Boczek wskazując na nie palcem
-Drugi zboczeniec-krzyknęły i uciekły w stronę przebieralni
-Nie! Zaczekajcie! Moje Muzy! Coś ty najlepszego zrobił palancie?-krzyknął zdesperowany do nadal zszokowanego członka Anbu.
-Jiraya-sama-ukłonił się- Hokage-sama nie będzie zadowolona z pańskiego zajęcia.
-T-Tsunade-uśmiechnął się krzywo- Eee... Too... No! Mnie tu nie było!-krzyknął i zwiał gdzie pieprz rośnie.
~~~
Saura siedziała załamana. Cały jej świat się zawalił. Zapach kwiatów nie przynosił jej ukojenia,
wszystkie zwierzęta, które tak bardzo kochała nie miały teraz dla niej znaczenia. Teraz wszystko straciło sens. Nie obchodziło ją to, że wciąż myśli o sobie. Nie karciła się za to, że jej zachowanie było samolubne. W końcu są straszniejsze rzeczy na świecie. Świecie, który odebrał jej najważniejsze osoby w życiu.
-Mama i tata-rozpłakała się-Gdzie tu jest ta cholerna sprawiedliwość?!-krzyknęła. Nie wiadomo do kogo, nie wiadomo kto ją usłyszał. Nie wie czy wszystkie jej smutki zostaną między nią a księżycem. Świecił w całej swej okazałości. Łzy, które teraz wylewała, były kryształami, które kiedy tylko czego dotkną rozpadają się i wylewają wszystkie smutki w nich zawarte.
Gwiazdy świeciły wesoło jeszcze bardziej przygnębiając Sakurę. Całe życie, którym wcześniej tętniła odeszło od niej. Zostawiło aby nie musiała się powstrzymywać przed emocjami, które nią targały.
-Sakura?-spytał lekko zdziwiony Itachi. -Wszystko w porządku?
-Nie! Nic nie jest w tym cholernym porządku-krzyknęła-Dlaczego oni musieli odejść? Nie mógł to być ktoś inny? Przecież... Przecież! Kurwa mać! Napatrzyłeś się? To teraz won!-krzyknęła i pobiegła przed siebie
-Sakura poczekaj!-powiedział pojawiając się przed nią-Chodź do nas, prześpisz się, pomyślisz o wszystkim na trzeźwo.-zaproponował i nałożył na nią swoją bluzę. Zaprowadził ją do rezydencji Uchiha. Ogromna, piękna jednak pusta rezydencja stała pokazując wartość Uchiha.
-A tobie co się stało-spytał Sasuke, który przechodził koło drzwi wejściowych
-Sasuke daruj sobie-powiedział Itachi mocniej przytulając Sakurę.
-A co dzidzia się popłacze?-spytał z wyższością w głosie
-Sasuke!-zbeształ go starszy brat
-Wystarczy-powiedziała Sakura ocierając łzy.- Naprawdę dziecinnym było z mojej strony ukazywać słabość. Przecież jestem Shinobi. To nieodłączna część naszego życia. A teraz przepraszam, Itachi możesz mnie zaprowadzić do pokoju?-spytała już trochę uspokojona
-Oczywiście. Napijesz się herbaty?
-Nie dziękuję-odmówiła grzecznie i poszła za starszym Uchiha
-To jest twój pokój, jak coś to nasze są na końcu korytarz-wskazał po kolei na drzwi
-Jasne. Dziękuję-uśmiechnęła się i weszła do pokoju. Był w nim półmrok. Nie miała zamiaru włączyć światła. Zdjęła buty i rzuciła się na łóżko. Skuliła się i przytuliła do poduszki. Nie da się wyzbyć smutku. Jest to niemożliwe. Co z tego, że jest tą Kunoichi? To nie ma znaczenia. Jest tylko człowiekiem. Łzy łaskotały jej policzki. wszystko było rozmazane. Nie czuła nic oprócz smutku. Nie takiego jak nie dostałeś wymarzonego prezentu, gorzej ci poszło na sprawdzianie. Nie szło o takie błahe rzeczy. Bynajmniej nie dla niej. Oni byli nieodłączną częścią jej życia, które zawsze było różowe jak jej włosy.
Płacz ją wykończył. Poddała się. Zasnęła. Jej oddech powoli stawał się równomierny. Policzki przybierały normalnych kolorów a twarz, która była wykrzywiona w grymasie znów stała się spokojna. Struga światła przecięła ciemność pokoju. Drzwi zaskrzypiały lekko. Do pokoju wszedł po chichu Sasuke. Stanął przed Sakurą.
-Czemu musisz tak cierpieć?-spytał się sam siebie i pochylił się nad nią. Zrzucił kosmyk włosów z jej czoła i pocałował je lekko. Rzucił tęskne spojrzenie w jej stronę i poszedł do swojego pokoju. Sakura dotknęła swojego czoła. Czemu on to zrobił?-na jej usta nasuwało się wiele pytań jednak na żadne nie znała odpowiedzi. Usnęła znów. Tym jednak razem jej sen był głęboki. Wspominała wszystkie chwile, które przeżyła z rodzicami. Zawsze na nich narzekała. Użalała się nad sobą. Chciała być już dorosła odejść od nich, nie myśleć co oni powiedzą. To czemu teraz tak ich opłakiwała?
-Sakura-szepnął cicho Itachi.
-Co będziesz się z nią cackał?-spytał zdenerwowany Sasuke-Sakura wstawaj!-krzyknął jej do ucha wyrywając spod jej głowy poduszkę
-Jeszcze pięć minut mamo-sapnęła i odwróciła się na drugi bok
-Mamusia Sasuke... Milusio -zażartował sobie z brata Itachi
-Sakura bo nie dostaniesz śniadanie-zagroził jej Sasuke z nutą irytacji w głosie.- Wychować na własnej piersi i tak się zachowywać-udał załamanego Sasuke teatralnie mdlejąc
-Co tu pieprzysz Uchiha?-spytała trochę zaspana Sakura
-Jak ty się do mamusi odzywasz?!-krzyknął trochę piskliwym głosikiem
-Ty? Mamusia? Współczuję twojemu dziecku-położyła dłoń na jego ramieniu i schyliła głowę
-Ja rodzę! Ja rodzę!-powiedział (a może "a"?-dop autorki)
-Ja się dziwie, że ktoś chciał cię przelecieć z twoim krzywym ryjem
-Ej, chyba to się posuwa za daleko-chciał ich uspokoić Itachi. Szczerze mówiąc śmieszyły go ich rozmowy, ale wolał nie narażać domu na ich destrukcyjne działanie.
-Zamknij się-rozkazał Sasuke. Dla niego to nie była zwykła kłótnia. To była wojna...
***
Ohayo!Już na początku... Początkońcowym chciałabym Was się spytać... Serio ludzie? Serio?! Ja i komedia? Jak można zauważyć na moim blogu komedia to jedynie moje historie -_-. No nic... Aha i jeżeli ktoś będzie chciał poprosić mnie o jakąś partówkę proszę o podanie jeszcze GG lub maila bo czasami naprawdę mam dylematy czy mogę coś zmienić czy nie... Pewnie i tak nikt nie zrozumiał więc dodajcie tylko do zgłoszenia coś abym mogła się skontaktować ^^. Co do notki... Będzie w partach (bo tak mi wygodniej :> ). Będą one mniej więcej takiej długości. Pa misiaczki :*
Haha, świetnie! Dziękuję za to, że napisałaś tą partówkę :P
OdpowiedzUsuńŚwietnie przedstawiłaś tą wersję, czytałam to z uśmiechem na twarzy :D
Kłótnie Sakury i Sasuke rozwalają system xD
Jeśli chcesz mój nr gg, aby w razie czego napisać o jakichś zmianach w opowiadaniu, to proszę - 41979558 ;)
Z niecierpliwością czekam na nn :D
A nowy szablon jest super
http://sasu-saku-by-okeyla.blogspot.com/
super.......czekam na next'a dattebane
OdpowiedzUsuńNie wiem jak ty to zrobiłaś, ale uśmiałam się przy tym niesamowicie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Halszka:3