wtorek, 30 lipca 2013

Weteran ( ItaSaku) cz. 1

Wszystkie wspomnienia z ostatniego roku, są zabarwione czerwonym kolorem krwi i cholernym smrodem śmierci, która unosiła się nad ciałami tych których zabiłem. Miesiąc temu wróciłem z wojny, wojny która jeszcze jakiś czas temu przyprawiała mnie o nagłą fascynację i przypływ adrenaliny, dziś jest dla mnie koszmarem z najczarniejszych snów. 

Jestem młodym żołnierzem, a może nim byłem?, teraz czuję się jak starzec po tym wszystkim co zrobiłem i przeżyłem. Zabijałem bez wahania, w końcu tego od nas wymagano, byliśmy zwykłymi pionkami którzy za wszelką cenę musieli wypełniać rozkazy. Wspomnienia, teraz nimi żyje, są bolesne i przerażające. Każdej nocy widzę ludzi których pozbawiłem życia. Ich przeźroczyste ciała unosiły się nade mną, wyrazy twarzy były przerażające i zapłakane, aż sam nie wierzyłem że byłem zdolny do tego wszystkiego co im robiliśmy.

Wielka wojna Japonii z Chinami, zakończyła się naszą porażką, Chińczycy byli silniejsi, a najgorsze było po wszystkim. Oby dwa te państwa podpisali traktat pokojowy, dla nich nie miało znaczenia że mordowaliśmy się wzajemnie, dla nich to była jedynie sprawa polityczna.

Leżałem w łóżku cały zlany, zimnym potem, tak było za każdym razem, nie mogłem się temu przeciwstawić, wyrzuty były silniejsze ode mnie. Wiedziałem że nie ja jeden tak to przeżywam, było nas wielu, tylko oni w przeciwieństwie do mnie, nie bali się poprosić o pomoc.

Wstałem i zrobiłem sobie śniadanie, następnie prysznic i jak co dzień wyjście do sklepu na zakupy. Spotykałem sąsiadów, którzy nigdy nie poznali po mnie że coś mnie gnębi. Zawsze starałem się uśmiechać i życzyć im miłego dnia. Za nim doszedłem do marketu, coś innego rzuciło się w moje oczy. Wielki napis na zielono 'Ośrodek pomagający Weteranom', może i nim nie byłem, ale tak właśnie się czułem. Zawahałem się stawiając krok w stronę pomocy i wtedy zobaczyłem ją. Młoda, różowo-włosa dziewczyna, powolnym krokiem przekraczała próg drzwi. Czyżby tam pracowała?. Swoim spokojnym wyrazem twarzy, sprawiła że i ja stałem się spokojniejszy. Postanowiłem to zrobić. Ruszyłem za nią.

Wszedłem do środka, podłogi położone były w kafelkach o dość ładnym wzorze, Na ścianach jasne panele, ośrodek wyglądał na bardzo zadbany, ale nie widziałem nikogo w recepcji. Postanowiłem iść przed siebie, zdawałem sobie sprawę że potrzebuje pomocy, ale nie chciałem jej do siebie dopuścić.
Skręciłem w prawo, skąd słychać był damski głos, stanąłem przed drzwiami i zza szybki obserwowałem spotkanie jakiejś grupy mężczyzn, prowadziła je właśnie ta dziewczyna.

Stałem przez chwilę wsłuchując się w to co mówi, trwał bym dalej w tym stanie, gdyby nie czyjaś dłoń na moim ramieniu.

-Przepraszam, co pan tu robi?

Spojrzałem na blondynkę z niebieskimi oczyma, wpatrywała się we mnie z taką samą ciekawością co ja.

-Przyszedł pan na spotkanie, organizowane przez Sakurę?

-Sakurę?

Zapytałem się ciekawy osoby której imię wypowiedziała.

-Tak, tej dziewczyny, która prowadzi zajęcia za tymi drzwiami.

Wskazała palcem na drzwi za mną. A więc nazywa się Sakura, ciekawe imię.

-Niech się pan nie waha.

Chwyciła mnie pod ramię i dosłownie wciągnęła do sali. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę, ona również, przez chwilę widać było po niej że się nad czymś zastanawiała, ale po chwili skierowała do mnie swój uśmiech.

-Ino, dziękuję za przyprowadzenie tego pana.

Podeszła do mnie i podała swoją dłoń, nie wiem dlaczego ale przyjąłem ją serdecznie. Podprowadziła mnie do krzesła na którym spocząłem, siedziałem obok starszego mężczyzny, który wyraźnie wsłuchiwał się w słowa dziewczyny. Mój wzrok był skupiony wyłącznie na niej i jej słowach.

-Dziękuję wam za wasze zwierzenia, ale chciałabym poznać chociaż imię naszego nowego gościa. 

Mógłbyś się przedstawić?

Wpatrywała się we mnie, wstałem i odwdzięczyłem jej się swoim spojrzeniem.

-Itachi Uchicha, tak się nazywam.

Podeszła do mnie i kolejny raz się uśmiechnęła.

-Witaj Itachi, nazywam się Sakura Haruno i chciałabym się dowiedzieć czegoś o tobie, mógłbyś mi zdradzić cokolwiek?

-Uczestniczyłem w wojnie Japońsko-chińskiej.

To wszystko, nic więcej nie zamierzałem jej mówić, jednak ona o więcej nie pytała. Dotknęła mojego ramienia i lekko je ścisnęła, najwyraźniej wiele słyszała o tej wojnie i nie chciała niczego więcej ze mnie wyduszać, była wyrozumiała.

Meeting trwał półtorej godziny, wszyscy zaczynali się rozchodzić, jednak Sakura poprosiła żebym zaczekał, zrobiłem to. Kiedy byliśmy sami w sali, znów do mnie podeszła, miała smutny wyraz twarzy i co kilka sekund przegryzała nerwowo wargi.

-Dlaczego chciałaś żebym zaczekał?

-Ja, ja w tej wojnie straciłam ojca.

Przyglądałem się jej uważnie, by po chwili ujrzeć jej łzy na policzkach.

-Sakura...

-Walczył, tak samo jak ty, chcę usłyszeć o tej wojnie.

Jednak myliłem się, nic o niej nie wiedziała, a ja wiedziałem wszystko, tylko co w tym wypadku powinienem zrobić?

Dotknęła dłonią mojego policzka, jej wzrok był błagający. Nie potrafiłem na to patrzeć.

-Dobrze, ale nie tutaj.

Napisałem na kartce swój adres i wsadziłem w jej dłoń. Na jej twarzy malował się wyraz wdzięczności. Wiedziałem że tymi rozmowami możemy sobie wspólnie pomóc.
Znów leżałem cały mokry od potu, kolejny koszmar zamotał w moim śnie. Wstałem i chciałem wziąć zimny prysznic, odwiódł mnie jednak od tego dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek, była siódma rano, kto to może być.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją.

-Sakura?

-Przepraszam że tak z rana cię budzę, ale o 9-tej zaczynam pracę.

Spuściła głowę w dół, zrozumiałem że powodem tego był mój ubiór. Miałem na sobie jedynie spodnie dresowe, zaczepione na biodrach, oprócz tego byłem cały mokry. Włosy rozpuszczone przylegały do mojego ciała, a ona najzwyczajniej w świecie się rumieniła.

Dotknąłem palcem wskazującym jej podbródka by na mnie spojrzała, następnie gestem ręki zaprosiłem ją do środka, po czym zamknąłem za nią drzwi.

-Wezmę szybki prysznic, a ty się rozgość.

Kiwnęła głową na znak zgody, a ja ją zostawiłem samą.

Szybki prysznic, tak naprawdę okazał się być błyskawicznym. Chciałem posłuchać historii jej ojca, która dramatycznie wpłynęła na nią. Zastanawiałem się nad nazwiskiem, Haruno. Coś mi to mówiło, ale nie mogłem sobie przypomnieć. Kilka minut i byłem gotowy, tym razem zakładając na siębie nie tylko spodnie ale i koszulkę. Wszedłem do salonu w którym ją zostawiłem. Stała przy antycznym kredensie a w ręku trzymała zdjęcie na którym byłem ja jako dziecko i moja rodzina. Głęboko nad czymś myślała, nie chciałem jej przerywać, więc oparłem się ramieniem o futrynę drzwi i spokojnie czekałem. Przejechała palcem po postaci mojego ojca, schyliła głowę i przytuliła zdjęcie do piersi, musiałem interweniować.

-Sakura.

-Itachi, przepraszam.

Spłoszona moją obecnością postawiła fotografię na swoje miejsce i usiadła na fotelu.

-Ja...

-Za co mnie przepraszałaś?

Zamilkła. Jej ojciec zginął na wojnie, mój żyje, tego jej brakuje. 

Może mój ból nie jest największym na świecie?, może ona cierpi bardziej?. Ja tam byłem, ona nie, ja liczyłem się ze stratą a ona miała nadzieję..

Podszedłem do niej i kucnąłem dotykając dłonią jej kolana. Płakała. Czy przez to że jej ojciec oddał życie za ojczyznę, ona musi tak cierpieć?

Spojrzała na mnie, jej zielone tęczówki tonęły we łzach, policzki było mokre od tworzących się kilku ścieżek na raz, spływając po brodzie i kapiąc na koszulkę. Mimo płaczu, i bólu jaki w niej tkwił, wydawała się być zupełnie spokojna. 


-Itachi, jak tam było?

Mimo smutku, chciała wiedzieć, w jakim miejscu jej ojciec słóżył. Ból chwycił również moje serce, jak miałem jej to powiedzieć?, jak miałem zdradzić jej prawdę?. Jednak nie mogłem okłamać, nie potrafiłbym.

Wstałem, i podszedłem do okna. Przez chwilę się zastanawiałem, jak opisać jej to aby zrozumiała. Interesowało mnie coś jeszcze nim przedstawię jej prawdę.

-Jak się nazywał twój ojciec?

-Akito, Akito Haruno.

Zdrętwiałem, to stąd znam jego nazwisko. Akito Haruno był bohaterem, uratował mnie samemu polegając na polu bitwy. To jego córka?

Odwróciłem się w jej stronę z pytaniem, dlaczego los krzyżuje nasze ścieżki?, czy powinienem pokutować jeszcze bardziej?, w końcu to ja miałem być martwy nie on. Jak jej to powiedzieć?

-Akito Haruno, znałem go.

-Znałeś?

-Tak.

Czekała na więcej, ale nie wiedziałem jak zacząć. Usiadłem pod onem z daleka od niej i myślałem, co powiedzieć. Nie wstała i o nic nie pytała, była cierpliwa.

-Kiedy walczyliśmy, musieliśmy robić wszystko co nam kazali, wypełnić każdy rozkaz, bez słowa sprzeciwu.
Ja i twój ojciec, Akito, byliśmy w jednym oddziale. To zdarzyło się na przedostatniej misji.
Przez pole które musieliśmy się przedostać, było tam pełno min, ponadto byliśmy pod ciągłym ostrzałem. Czołgaliśmy się jak przestraszone zwierzęta, ale musieliśmy brnąć do przodu. Mijaliśmy dziesiątki trupów, spoczywali w bagnie, w błocie i nikt nie martwił się o ich pochówek. Oczy mieli otwarte, wpatrywali się w każdy nasz ruch, mimo iż byli martwi.

Akito znalazł się obok mnie, nawet próbował mnie motywować, widział w moich oczach strach. Tak, bałem się i to cholernie. W pewnej chwili złapał mnie za ramię i powiedział :

-'dzieciaku, uspokój się, jestem obok'

Pamiętam to jak dziś. Wstaliśmy i biegliśmy przed siebie, za moimi plecami pojawił się  wróg. Miał broń i mierzył do mnie z niej. Padł strzał, ale nie dosięgnął mnie, trafił w twojego ojca, który zasłonił mnie własnym ciałem.

Padł na mnie, a ja wraz zanim w to błoto, próbowałem się odwrócić, spojrzeć na niego, pomóc mu, ale nie pozwolił. Trzymał mnie potężnym uściskiem, szepcząc po cichu:

-'Jeszcze chwilka chłopcze, będziesz bezpieczny'.

Nie wiem ile minęło czasu za nim poczułem się wolny. Obróciłem się, tym samym i go. Był martwy. Jedynie co mogłem zrobić, to przymknąć mu powieki. Oddał za mnie swoje życie zostawiając ciebie.

Dłużej nie potrafiłem mówić. Uderzyłem pięścią w podłogę, klnąc pod nosem. Dlaczego byłem taki słaby?.

Poczułem jak dziewczyna obejmuje moją szyję i wtula się we mnie mocno. Nie przestała płakać, przeciwnie. Łkała jeszcze głośniej. Bez namysłu objąłem ją w pasie i mocniej przyciągnąłem do siebie. Trwaliśmy w uścisku nawet nie wiem ile. Ale ten czas w końcu dał mi radość. Mimo cierpienia jakie teraz z niej wypłynęło.

Na dworzu robiło się ciemno. Nie poszła dziś do pracy, ktoś miał ją zastąpić. Siedziała na podłodze tępo wpatrując się w białą ścianę. Nie wymieniliśmy ze sobą ani słowa, przez ostatnie kilka godzin, ja nie miałem odwagi a ona chęci.

Nie powiedziałem jej wszystkiego. Nie powiedziałem jakim jej ojciec był draniem. Nie miał litości, nad nikim. Był twardy i bezwzględny. Bezlitosny niczym najokrutniejszy drapieżca i wolny nyczym orzeł. 

Gwałcone i mordowane kobiety, strzał w plecy, palenie żywcem i krzyżowanie. To była dla niego codzienność. Był o wiele dłużej w tej jednostce, jednostce morderców. Moja głowa była pełna wspomnień i bólu z nim związanym. Pamiętałem wszystko czego dojrzały moje oczy, starałem się być taki jak oni, ale nie potrafiłem. Zbyt wielkie cierpienie.

Chciałem do niej podejść, ale powstrzymałem się. To co do niej dotarło na pewno obudziło dumę w jej sercu. Ale nie znała prawdy i nie pozwolę by ją poznała.

-Itachi...dziękuje.

Za co?, za co mi dziękowała?, za nie pełne wyznanie?. Okłamałem ją, chowając w sobie wszystko co najgorsze. Ta dziewczyna zasługiwała na szczęście, znając prawdę o ojcu, nigdy nie zaznałaby spokoju.

Wstała i podeszła do mnie, przytuliła się delikatnie zakładając swoje dłonie na mojej szyi. Jej ciało było takie gorące i przyjemne. Złapałem ją z dwóch stron za biodra i bardziej przyciągnąłem do siebie, nie sprzeciwiła się, dlaczego?

Jej usta znalazły swoje miejsce przy moim prawym uchu..szeptała..

-Powinnam wrócić do domu, ale nie chcę.

Czy ona?, podniosłem jej drobne ciało, chwyciłem w swoje ramiona i szedłem przed siebie. Sypialnia, to był mój cel, łatwe poznanie i chwila zapomnienia. Delikatnie położyłem ją na łóżku, wiedziałem że tego chce a ja nie chciałem się przeciwstawiać. Jedna wspólna noc i zapomnienie, przecież nawet się nie znamy.

Ile ona ma lat? tego byłem ciekaw, za nim zrobię ten krok.

-Sakura, ile....

Po jej spojrzeniu nie chciałem wiedzieć już nic, oddałem się tej chwili. Kilka wspólnych godzin i zakończenie.

Pieściłem pocałunkami jej ciało. Już od tak dawna nie miałem kobiety, a ona?, dotykała mnie, dotykiem sprawiała mi przyjemność . Była Jakby w transie, nie hamowała się przed niczym, więc ja zrobiłem to samo. Jedyny mój cel, to posiąść ją całą. Odchyliłem koronkowy materiał , przez co spódniczka się podciągnęła do góry.  Wyciągnąłem swoje przyrodzenie i próbowałem w nią wejść.
Ciasno? czyżby...

Usłyszałem jej krzyk kiedy wdarłem się do środka. Dziewica. Ona była dziewicą. 

Łzy płynęły z jej oczu, ból musiał być okropny, tym bardziej że się nie hamowałem, dopiero gdy poczułem opór zrozumiałem fakt. Nie powstrzymałem się, dostałem się do jej wnętrza słysząc jej krzyk. Dopiero zrozumiałem co zrobiłem.

-Itachi, boli.

-Rozluźnij się.

Nic mnie nie interesowało, chciałem zrobić swoje. Obejmowała mnie i drapała po plecach. Instynkt. Poruszałem się wolno, tak by jej nie skrzywdzić, widziałem że pierwsze ruchy sprawiają jej ból, ale pominąłem to, musi się do mnie przyzwyczaić.

Mocniej i mocniej, interesując  się jej ciałem bez przerwy. Zapragnąłem jeszcze bardziej. Wsunąłem się w nią aż do końca, krzyknąłem z podniecenia oraz przez to iż doszedłem w niej. Sapałem i patrzałem prosto w jej oczy, chciałem wyjść ale....

-Itachi, zostań we mnie.

-Byłaś dziewicą, dlaczego?

-Pragnęłam tego. Ciebie.

Ułożyłem się ponownie na niej, chciała tego. Jej uda były mokre od krwi, dziewiczej krwi. Zjechałem tam ręką, chciałem to ujrzeć, nigdy nie miałem dziewicy. Podciągając dłoń spojrzałem na palce, krew, ostry kolor czerwieni. Niewinność, ja jej to zabrałem. 

-Sakura.

Spojrzałem na nią, ta chwila nie powinna się wydarzyć.

Wyszedłem z niej i ułożyłem się obok. Spała. Była spokojna. Popełniłem błąd?
Pragnąłem jej, odebrałem jej to co najcenniejsze. Jej dziewicza krew nadal znajduje się na moich udach, i nie tylko, na członku też. nie chciałem o tym myśleć , nie w tej chwili. Zasnąłem wtulony w nią.

Rano, kiedy się obudziłem, jej już nie było. Pragnąc się przytulić nie zastałam nikogo.

-Sakura.


To moja pierwsza partówka na tym blogu, mam nadzieję że przypadnie do gustu. Będą jeszcze 3 cz. 

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania oraz wystawiania komci:)

sobota, 6 lipca 2013

MinaKushi ' ' cz. 1

No to zaczynam ~!~
Dzisiaj napisałam partówkę MinaKushi dla Ani Jaros, ponieważ zamówiła :P 
A potem jak skończę te opowiadanko to zaczęła pisać nowe dla Kasumi, bo tamto ostatnie  było raczej NaruHina :P
A Tobie Kari wysłałam gmaila i zaproszenie :P 

No to zaczynamy ~!~              

          Minato Namikaze jest zwykłym dwudziesto-jedno latkiem. Ale może nie jest on aż takim zwykłym? Bo kto normalny w takim wieku ma najbardziej znaną firmę w Japonii? To jest wręcz nie możliwe, ale dla Minato twórcy przenoszonych i przezroczystych komputerów. Nazwał swój nowy wynalazek 'Namito', a dlaczego? To jest proste. 
           Jego mistrz Jiraya w pierwszej swojej książce nazwał swojego bohatera 'Naruto', więc Minato wziął pierwsze dwie litery, a potem dodał dwie pierwsze swoje  litery z imienia i dwie ostatnie, więc wyszło mu 'Namito'. 
           Ów chłopak szedł właśnie w swoim firmowym garniturku do pracy. Przez przypadek wpadł na pewną kobietę. Szybko wyciągnął w jej stronę rękę. 
- Przepraszam bardzo!- krzyknął chłopak, a ona spojrzała na niego. 
            Dziewczyna, kiedy tylko stanęła wyglądała jak anioł. Światło w świetle słońca odbijało się od jej pięknych, błękitnych oczu. 
- J-Ja... P-Przepraszam...- powiedział spokojnie, a ona zaczęła coś mówić, lecz on jej nie słuchał. Jej piękny, niebiański głos odbijał się echem w jego głowie. 
- A właściwie czy ty nie jesteś... Minato Namikaze?- zapytała, a on westchnęła zrezygnowana.. 
- Tak...- odpowiedział beznamiętnie. Znowu będzie jakąś wielką gwiazdą.- A co?  Chcesz autograf? 
- Ciebie chyba coś pojebało.- stwierdziła odsuwając się od niego.- Nie lubię cię, ale potrzebuję pracy... Chciałam u was pracować, bo poszukujesz asystentki, prawda?
- Tak...- odpowiedział i uśmiechnął się.- Możesz mi przynieść kawę ^^ A potem się pobawimy ^^
- Jesteś jebnięty czy pierdolnięty?- zapytała i odsunęła się od niego.
- Aj no nie przesadzaj...- powiedział spokojnie, a ona spojrzała na niego jak na wielkiego idiotę.- Musisz jeszcze papiery podpisać i możesz już od dzisiaj pracować ^^ Oczywiście już od razu dostaniesz podwyżkę, ale oczywiście najpierw kupimy Ci strój ^^
- Zboczeniec... Po jaką cholerę ja chcę u ciebie pracować?!- krzyknęła załamana.- Nie dziwię się, że ostatnia asystentka uciekła od ciebie.
- Ach!- krzyknął i nerwowo zaczął drapać się po głowie.- Ona odeszła bo... Bo... A no bo jej facet tutaj pracował... No i on się zabił i ona... Załamana... Też się zabiła... Wiesz, co? Ten facet to był mój brat... Teraz... Ja się zmieniłem... Nie mam rodziny...
              Czerwonowłosa myślałam że za chwilę się załamie. Nie wiedziała, że Minato miał brata... Zrobiło jej się głupio.
- J-Ja przepraszam... Nie wiedziałam...- powiedziała spokojnie i pocałowała go w policzek.- Przepraszam... Naprawdę nie wiedziałam, że masz brata.
- A spokojnie...- powiedział zestresowany.- Nikogo to zbytnio nie obchodzi... Hehe xD
- No dobrze...- powiedziała.- A no to... Ten tego... Dattebane... Chodźmy do tego... No...
- A no..- powiedział zauroczony.- A no... No dobrze... Chodźmy no chodźmy.
                Po kilku minutach pojawili się w gabinecie. Minato od razu odsunął krzesło dziewczynie i sam usiadł za biurkiem.
- No to zacznijmy...- powiedział Namikaze i uśmiechnął się.
- Ta...- powiedziała i obróciła głowę.- Mogę już od dzisiaj.
- Spoko.- powiedział spokojnie. Wyłożył jakieś papiery na stół i zaśmiał się.- No to teraz... Podpisz i zaczynasz...
- Dobrze...- powiedziała spokojnie i podpisała. Uśmiechnęła się szczęśliwa i wstała.- To jak? Idziemy do sklepu? Potrzebuję nowe ubrania!
- Że co proszę?!- krzyknął zdziwiony.- Że jak?! Ja mam ci kupić nowe ubrania?! Do domu?! Przecież miałaś tylko do pracy mieć nowe ubrania!
- No wiem, ale...- weszła na stół i chwyciła go za podbródek- No proszę cię... Minato...
- Aj no nie wiem...- powiedział spokojnie.
- Minato! Proszę naprawdę!- krzyknęła- Ja ich potrzebuję!
- D-Dlaczego?- zapytał.

~~~~~!~~~~~
Od autorki: No to mamy kolejne opowiadanie! :P Mam nadzieję, że się wam spodobał :P A no i jeszcze będzie około 3-5 części :P No nic... Pozdrawiam! <3 Ale najbardziej ciekawi mnie co z oceną Ani Jaros! <3 Pozdrawiam ! <3 Kocham was wszystkich :**
Pozdrawiam!
Sama :**

wtorek, 2 lipca 2013

ItaSaku "Arystokratka" cz.1



Od autorki (Uruha):
Zamówienie dla Daten-shi.
Mam nadzieję, że się spodoba. Podzieliłam to na trzy części. Myślę, że tak może być.

Arystokratka.
Poranek. Różowowłosa leniwie podniosła się z łóżka. Dzisiaj był jej pierwszy dzień w nowej szkole. W ciągu swojego życia przeprowadziła się tyle razy, że nie posiada żadnych przyjaciół. Kiedy tylko jakiś zdobyła, musiała się przeprowadzać. Obecnie osiedliła się w Tokio, gdzie jej ojciec miał pracować przez najbliższy czas. Ojciec dziewczyny był jednym z potomków klanu Haruno, który zajmował się ochroną Shoguna. Obecnie pracuje jako ochroniarz prezydenta. Natomiast jej matka jest adwokatem, znanym w całej Japonii. Oboje chcieli aby ich córka została lekarzem lub prawnikiem. Jednakże, miała ona swoje marzenia. Chciała w końcu mieć przyjaciół na stałe. Chciała się zakochać, przeżyć przygodę. Westchnęła ciężko zrezygnowana i udała się do łazienki. Tam wzięła prysznic i umyła zęby. Wyszła z pomieszczenia ubrana w nowy mundurek szkolny. Był on biało-granatowy. Na lewej piersi znajdował się herb szkolny, przypominającego ślimaka. Natomiast na plecach znajdował się czerwony wir. Dla dziewczyny było to bez znaczenia. Wyszła z pokoju i udała się po schodach na dół. Weszła do pomieszczenia kuchennego i usiadała obok ojca przy stole. Po chwili zeszła jej matka. Lokaj podał na stół śniadanie. Panowała cisza. Ojciec dziewczyny siedział zaczytany w gazetę, a jej matka z tabletem. W czasie jakim on przeglądali wiadomości różowowłosa skończyła swój posiłek. 
-Dziękuję za posiłek - powiedziała i przetarła chustką usta.
-Sakuro…- zaczął jej ojciec.
-Tak, wiem. Mam zachowywać się jak na jebaną arystokratkę przystało - prychnęła i odeszła od stołu.
-Sakura! Zachowuj się! -krzyknął mężczyzna.
-Kochanie, to ten wiek. Wybacz jej. Jeszcze te wszystkie przeprowadzki. Nie ma nawet przyjaciół - powiedziała kobieta.
-Masz rację kochanie - powiedział zrezygnowany.
W tym czasie Sakura wróciła do swojego pokoju po torbę z książkami. Różowowłosa uczyła się dużo. Studiowała wszystkie książki jakie miała. Kiedy nawet była w jednej szkole tylko jeden semestr, w ciągu kilku dni znała treść całej książki. Chciała zostać lekarzem, ale miała jeszcze marzenia. Sięgnęła jeszcze po komórkę i słuchawki, po czym opuściła pomieszczenie.
-Sebastian! Jestem gotowa! - krzyknęła.
Z jednego z pomieszczeń wyszedł wysoki jasnowłosy mężczyzna. Był ubrany w czarny garnitur i miał na dłoniach założone białe rękawiczki. Ukłonił się, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Witam panienkę. Wyspała się panienka - powiedział.
-Dosyć gadania - rzuciła w niego swoją torbę w lokaja. -Idziemy.
Mężczyzna złapał torbę, uśmiechając się wesoło. Zielonooka przeszła obok niego w stronę drzwi.
-Oczywiście - mruknął.
Rozbawiony lokaj ruszył za swoją paniną. Opuścili razem dom. Z zewnątrz posiadłość rodziny Haruno była ogromna. Sebastian wyprzedził młodą Haruno i poszedł do zaparkowanej czarnej limuzyny. Otworzył tylnie miejsce dla pasażera. Gestem dłoni zaprosił dziewczynę do środka. Oczywiście ona usiadła. Lokaj wręczył jej torbę i zamknął drzwi pojazdu, po czym zasiadł na miejscu prowadzącego. Po niedługiej chwili odjechali.
***
Miasto Konoha jest oddalone od Tokio o kilka kilometrów. Przy murze szkoły w północnej Konosze, stali licealiści tej szkoły. Jeszcze chłopcy jak i już młodzi mężczyźni, oglądali się za wchodzącymi dziewczynami. Była to elitarna grupa, która jest prowadzona przez najmłodszego Uchihę. Nagle przed szkołę wjechała czarna limuzyna. Wszyscy się zdziwili i obserwowali wychodzącego z pojazdu lokaja. Podszedł on do tylnich drzwi pasarzera. Z wnętrza samochodu wyłoniła się różowowłosa. Grupa Uchihy oniemiała z wrażenia, kiedy różowowłosa założyła kosmyk włosa za lewe ucho. Nagle na motorze podjechał młody mężczyzna. Ściągnął kask i podszedł do młodego Uchihy, który był zainteresowany nową uczennicą.
-Sasuke, kiedyś zapomnisz głowę - zakpił sobie z niego i wręczył mu bento.
Po chwili zwrócił uwagę na nową uczennicę. Ona odwróciła się w ich stronę. Spojrzenia przybyłego i młodej Haruno spotkały się. Sasuke bez owijania w bawełnę podszedł do niej.
-Co taka ślicznotka robi w takim miejscu? - odezwał się do niej.
Sakura zamknęła oczy i westchnęła ciężko. Pierwszy raz poczuła takie uczucie w sercu. Pierwszy raz zauroczyła się. Spuściła głowę i otwarła oczy.
-Sebastian - mruknęła. - Idziemy.
-Jak sobie panienka życzy - powiedział lokaj ze swoim wesołym uśmiechem.
-Hej, powiesz mi jak masz na imię? Ja jestem Sasuke. Sasuke Uchiha -przedstawił się.
-Nazywam się Sakura Haruno. Mam nadzieję, że więcej się nie spotkamy - prychnęła.
-Dziewczynka z charakterem -zaśmiał się.
Ciemnowłosy spojrzał na swoją grupę i przybyłego. Czerwienił się. W tym czasie dziewczyny ze swoim lokajem odeszła.
-Itachi! Co z tobą! Te bracie?! - krzyknął.
-Nic - skłamał. - Następnym razem zapomnisz głowy - dokończył.
Itachi wsiadł na motor i odjechał.
***
-Panienko Sakuro, co się dzieje !?- krzyknął lokaj.
-To nic. Po prostu wyobraźnia się odzywa - zaśmiała się różowowłosa.
Koniec części 1.
Chciałabym zaprosić was na mojego bloga, który jest po remoncie. Uruha in Wonderland.

poniedziałek, 1 lipca 2013

NaruHina 'Konoha Gakuen Den' cz. 3

*** *Oczami Hinaty*

Dzisiaj będzie jeden z najgorszych dni mojego życia, gdyż to dzisiaj Tenten zmusiła mnie do powiedzenie Naruto prawdy, że go kocham, ale ja nie jestem na to gotowa. Przecież z Naruto znamy się tak krótko.... Nie ja chyba nie dam rady. Jestem za bardzo nieśmiała. Ludzie mnie uduszą przez to wszystko. Przecież w naszej szkole co druga dziewczyna się w nim kocha. Nie ja nie dam rady!
W tym samym czasie Naruto szedł do mnie. Co raz bardziej się stresowałam, ale nie mogłam tego pokazać. Stanęłam na baczność i czekałam na coś co powie mi w końcu Naruto. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Rany, rany, rany... No dobra minęły dwa tygodnie od tamtego spotkania, ale co z tego?!
- Cześć...- powiedział, a ja myślałam, że za chwilę zemdleję.
- C-Cześć...- powiedziałam w końcu, ale myślałam, że sama siebie zatłukę na miejscu. Jestem taką idiotką! On na pewno ma już jakąś dziewczynę. Dobra Hinata, weź się w garść i udawaj, że nic się nie dzieje. Będzie dobrze... Z resztą tak jak zawsze.
- Hinata co u ciebie?- zapytał swoim pięknym głosem.
- N-Nic.- odpowiedziałam nieśmiało i spuściłam głowę. Chyba się zdziwił, bo dotknął mojego ramienia. Spojrzałam w jego oczy.
- Widzę przecież...- powiedział spokojnie.
- A nie ważne...- powiedziałam, a on się zaśmiał. Spojrzałam na jego twarz. Tak pięknie się śmiał, ale przecież mu tego nie powiem. Nie jestem aż taką idiotką!
- Ważne, ważne... Jesteś moją przyjaciółką. Mi możesz wszystko powiedzieć i ty dobrze o tym wiesz!- krzyknął, a ja westchnęłam. Podniosłam śmiało głowę i spojrzałam w jego niebieskie tęczówki.
- No, bo podoba mi się taki jeden chłopak, ale on raczej nie ma zamiaru na mnie spojrzeć...- powiedziałam. O rany ja się chyba zabiję! Powiedziałam mu to! Ale co on teraz pomyśli! Jeszcze wymyśli, że ja się kocham w...
- To na pewno Sasuke!- krzyknął na całą szkołę.- no to po mnie... Już chciałam Naruto zatrzymać, lecz on pobiegł w stronę klasy, gdzie miał lekcje Sasuke. Pobiegłam za nim, ale było za późno.
- Sasuke!- krzyknął, a ja pacnęłam się w czoło.- Weź umów się z Hinatą! Podobasz jej się!
Kurwa... O cholera ja przeklnęłam! No nie... Sasuke tylko mu nie wierz, albo powiedz coś głupiego... Na proszę... Przezwij mnie od najgorszych. Proszę...
- I co z tego?- zapytał Uchiha, a ja podniosłam głowę.- Ja miałbym niby chodzić z taką idiotką...?
Zatkałam sobie usta, żeby nie popłakać się. Farszywy gnojek!
- Ona jest taka głupia, że aż jedzie od niej zdechlizną!- krzyknął chyba na głos. Nie wytrzymałam. Chyba usłyszeli mój płacz, bo wszyscy spojrzeli na mnie. Na początku uczniowie klasy, potem Sasuke, a na końcu Naruto... Spojrzałam w oczy Naruto. Uciekłam i nie wiem co sie dalej działo w klasie. Byłam sama...

*** *Oczami Sasuke*

No to będzie dupa.  Przecież Hinata wie, że chodzę z Sakurą. Nie rozumiem dlaczego Naruto mi to powiedział? Ona nawet się na mnie nie patrzyła tylko na niego... Oznacza to tylko jedno Hinata kocha się w Naruto, ale zabolały ją moje słowa... No tak nie powinienem powiedzieć, o tym, że jedzie od niej zdechlizną. Jestem idiotą.

*** *Oczami Naruto*

On powiedział takie coś Hinacie! Zabiję gnoja! Jak on tak mógł! Kurwa nie powinienem gadać mu tego... Hinata na pewno jest teraz smutna i płaczę. Zabije gnoja!
Chwyciłem go za te jego fraki i już chciałem go walnąć, kiedy się odezwał.
- Dlaczego ty to wszystko robisz?- zapytał Uchiha, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. Myślałem, że oni wszyscy zauważyli to...
- Bo ją kocham...- powiedziałem  smutny i puściłem go. Byłem smutny, że pozwoliłem jej aż tak cierpieć... Przecież gdyby ona chodziła z Sasuke... Byłbym smutny, bo przecież musiałbym oglądać te ich całowanki, ale byłbym też szczęśliwy z powodu tego, że ona jest szczęśliwa z tym gnojkiem.
- Idioto...-powiedział Uchiha i już chciałem go walnąć- Gdybyś nie był głupi zauważyłbyś, że ina też ciebie kocha! Jesteś głupi i zamiast mózgu masz chyba orzeszek w głowie!
- Co ona?- zapytałem.
- Kocha Ciebie!- krzyknął. Dobra. Spoko Naruto tylko nie zacznij wariować... Wybiegłem z klasy i pobiegłem w jakimś kierunku. Nie wiem gdzie... Miałem to gdzieś. Po chwili usłyszałem, jak ktoś gra i śpiewa. Spojrzałem w kierunku sali muzycznej i zobaczyłem smutną Hinatę. Śpiewała o tym,  że jej miłość powiedziała koledze, że on jej się podoba... Tu chodziło o mnie. Stanąłem w drzwiach i zachrząkałem. Byłem pewny, że za chwilę Hinata wstanie i mnie przeprosi... Obróciła się w moim kierunku i tak jak przewidywałem tak, też zrobiła. Uśmiechnąłem się do niej i zagrodziłem jej przejście. Uśmiechnąłem się.
- Naruto...?- zapytała zdziwiona. Na pewno się tego nie spodziewała. Postawiłem ją na przeciwko siebie i spojrzałem w jej oczy.- Ja przepraszam... Powinnam ci szybko powiedzieć, że mi się podobasz, a nie tak długo ci o tym mówić... Nie powinno wyjść tak z Sasuke... Cóż byłam chyba głupia...
Po chwili słuchania jej myślałem, że się wkurzę. Chwyciłem do rąk jej delikatne policzka i przybliżyłem ją bliżej siebie. Pocałował ją w usta. Ucichła. Całowaliśmy się z pasują. Jeszcze nigdy takiego czegoś nie czułem... Powinienem jej to pierwszy powiedzieć...
- Ja ciebie też.- powiedziałem i uśmiechnąłem się.

~~~~~~
Na dzisiaj koniec mojej noci ;) Mam nadzieję, że wam się spodobała :P No i dziękujemy za tak dużą ilość odsłon! Zobaczycie! Za nie długo ujawi się mam nadzieję SasuSaku ^^

poniedziałek, 24 czerwca 2013

NaruHina 'Konoha Gakuen Den' cz. 2

Warkot silnika rozniósł się po całym torze. Wszyscy motorzyści przełknęli ślinę, aby tylko przetrwać. Uzumaki natomiast siedział spokojnie i czekał aż sędzia wystrzeli sygnał. Po kilku chwilach mężczyzna dał sygnał startu. Wszyscy uczestnicy wyścigu ruszyli. Każdy z nich bał się o swoje życie, ale co zrobić? Przecież już jedzie. Pierwszy zakręt i już jeden się wywrócił. Zostało jeszcze dwudziestu czterech. Blondyn uśmiechnął się pod kaskiem i wyminął wszystkich z wyjątkiem Sarutobim. Chciał mu dać nauczkę więc zahamował przed nim tak, że Konohamaru wyleciał ze swojego pojazdu. Uśmiechnięty Naruto znów zaczął swoją jazdę. Po pół godzinie Uzumaki w końcu stanął na mecie. Wygrał. Był to sukces. TenTen podbiegła do niego i pocałowała namiętnie w usta. Podeszli do nich paparazzi. Hyuga spojrzała na nich smutna.
- A myślałam, że Naruto będzie inny...- powiedziała cicho sama do siebie. Uśmiechnęła się i odeszła. Szła spokojnie, lecz po chwili poczuła jak coś ją zatrzymuje. Przed sobą ujrzała Uzumakiego, który miał wykrzywioną ze smutku twarz. Dziewczyna spuściła głowę i zaczęła płakać.
- Dlaczego wyszłaś...?- zapytał chłopak nie pytając nawet o powody jej płaczu.
- Nie ważne...- odpowiedziała i odepchnęła go od siebie. Chłopak patrzył na jej znikającą sylwetkę. Uśmiechnął się w duchu, gdyż czuł, że ona jest o niego zazdrosna. Pokiwał przecząco głową, aby pozbyć się tamtych myśli i szybko zaczął podążać w inną stronę. Po chwili pojawił się przy dziennikarzach na szczęście wyciągnęła go jego dziewczyna.
- Czemu za nią pobiegłeś?!- krzyknęła zła. Chłopak westchnął zrezygnowany. Miał już dosyć tej całej sytuacji. Nigdy się jeszcze aż tak podle nie czuł. Mimo wszystko poszedł do swojego menadżera.
- Baka!- krzyknęła w oddali Tenten. Była wściekła na swojego chłopaka, no ale cóż zrobić. Może robić co mu się żywnie podoba. Przecież to Uzumaki Naruto...
Naruto po kilku godzinach rozmawiania ze swoim menadżerem poczuł się dużo lepiej. Uśmiechnął się z wykonanej pracy i zaczął się śmiać. Po kilku minutach podeszła do nich TenTen. Najwyraźniej była zła. Mimo wszystko uśmiechnęła się złowieszczo i pociągnęła Uzumakiego za koniec jego skórzanej kurtki.
- Wiesz...- powiedziała spokojnie.- Ludzie mówią, że podoba ci się ta cała dziewczyna... No wiesz... Ta Hynata? Tak? Ale nie ważne... Jeśli chcesz z nią być po prostu mi to powiedz.... Przecież ja ci nic nie będę mogła zrobić... To tylko i wyłącznie twoje życie, a mnie w nim nie ma miejsca. Mam nadzieję, że będziesz z nią szczęśliwy, bo ja zrywam z tobą... Przykro mi...
- Ale Tenten...- powiedział zdziwiony i smutny Naruto. W głębi duszy skakał z radości, że nie musi z nią chodzić.
- Nawet mnie tak nie nazywaj!- krzyknęła w płaczu- Ja i tak wiem swoje!
- Ajć nie przesadzaj... Przecież ty i tak nie chcesz ze mną chodzić!- krzyknął- Ty chcesz mieć tylko pieniądze! Ja wiem, że ty masz Innego chłopaka! Głupi nie jestem, ale nie wiem jak ty... Ty chyba jesteś głupia.
- Ale Naruto... Skąd wiesz...?- zapytała zdziwiona.
- Ty chyba naprawdę myślisz, że jestem głupi...- powiedział i zły odszedł.
- Skąd...?- zapytała siebie samą, kiedy nagle podszedł do niej jej ukochany.- Neji... Jak on się mógł dowiedzieć...? Co?
- Moja kuzynka mu na pewno powiedziała.- odpowiedział jej.
- Jaka kuzynka?!- krzyknęła zła.
- No wiesz... Taka granatowowłosa... Z takimi samymi oczami jak ja. Tylko, że ona ma jeszcze tatuaż na ramieniu, którego nie lubi pokazywać... Cholera jasna! Wygadałem się, a nie miałem! Hinata mnie zabije!
- Powiedziałeś Hinata?!- krzyknęła zła- No to już wiem, kto wyjawił nas, ale mam nadzieję, że zginie w ostrych męczarniach. Nienawidzę jej.
- Ja też nie. Nie martw się. W ogóle to cała rodziną ją nienawidzi i dlatego jest nieśmiała i strasznie wkurzająca.- powiedział, a brązowowłosa przełknęła ślinę.

*** *Oczami Tenten*

O cholera... Ja bym nie chciała być na miejscu tej małej. Cóż... Rozumiem, że można kogoś nie lubić, no, ale bez przesady... Ona musi mieć straszne życie, a ja ją jeszcze bardziej zraniłam... Cóż... Powinnam ją chyba przeprosić, ale nie wiem... Wg to wszystko jest masakrą :/ Uśmiechnęłam się do Neji'a i pocałowałam go namiętnie w usta.
- Muszę coś zrobić!- krzyknęłam w oddali, ale on mnie chyba nie usłyszał. Po paru chwilach ujrzałam przed sobą zapłakaną dziewczynę. Zrobiło się jej naprawdę żal! Jak ja mogłam być taka okrutna! Ach! Do jest nie do wiary! Chwyciłam do rąk oba jej ramiona i uśmiechnęłam się lekko.- Ej... Przepraszam... Nie wiedziałam, że masz kłopoty z rodziną... Ja naprawdę nie chciałam! Rozumiesz! Wybacz mi proszę !
- Ale tu nie o ciebie chodzi...- powiedziała, a ja spojrzałam na nią zdziwiona. Usiadłam obok niej spuszczając głowę. Nikt chyba nie ma tak strasznego życia jak ona... Spojrzała na mnie tymi swoimi białymi oczami. Były smutne. Każdy mógłby wyczuć w nich BÓL I SAMOTNOŚĆ.
- A o co?- zapytałam przejęta. Polubiłam tę dziewczynę. Naruto naprawdę z nią powinien być. Są dla siebie idealni. Ja to wiem i muszę zrobić wszystko, żeby byli razem!
- Chodzi o moją rodzinę i o Naruto...- powiedziała. Już wiedziałam, że Hinata jest po prostu zakochana! Uśmiechnęłam się i popchnęłam ją lekko przez przypadek spadła na ziemię. Podałam jej rękę i pociągnęłam do siebie pomagając jej wstać. Zaśmiałyśmy się.- Dziękuję...
Widać, że jest ona nieśmiała, no, ale cóż zrobić? Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym zaśmiałam się chytrze.
- No to Cię zeswatam z tym Idiotą...- powiedziałam od ucha do ucha, a ona niezwłocznie poczerwieniała.
- Że co?!- krzyknęła przerażona- Proszę nie!

*** *Oczami Hinaty*

O nie, nie ja na pewno się na to nie nabiorę! Na milion procent nie tym razem! Ach! JA jestem na to za MŁODA i za GŁUPIA! Za kogo oni mnie uważają! Ja jestem.
- NIEŚMIAŁA!- wypsnęło mi się, a Tenten spojrzała na mnie zdziwiona.

~~~~~~~~~~~~
No to koniec drugiej części ;) Mam nadzieję, że dostanę komcie =)

sobota, 15 czerwca 2013

ShikaTema ' Plan i bal '

    Dedykacja dla zamawiającej Kasumi

     Shikamaru siedział właśnie na swoim krześle w małym pokoju. Patrzył się w chmury. Zawsze go to uspokajało. Uśmiechnął się po chwili, kiedy tylko usłyszał dziecięce śmiechy. Po czasie jego wyraz twarzy zmienił się, gdyż zauważył swoich przyjaciół. Krzyknął leniwie. 
- Cześć!- odpowiedział mu radośnie blondyn- Shikamaru złaź tu do nas! Stary leniu! 
- Naruto?- zapytał sam siebie zdziwiony. Szybko ubrał swoje codzienne ubrania. Po chwili wyszedł ze swojego domu witając przyjaciół- Co tutaj robisz Naruto? 
- No jak to co?- zapytał zdziwiony- Stoję! Wróciłem! Shikamaru! Przyszła ze mną pewna dziewczyna! Chcesz ją zobaczyć! Ona jest moja! 
     Zza rogu wyszła dość zgrabna blondynka. Włosy miała spięte w cztery koki. Jej usta były czerwone jak czereśnie. Uśmiechała się, więc jej białe zęby dodawały jej uroku. Ubrana była w fioletową sukienkę w brylanty i bez ramiączek. Sukienka była jej do ud, przez co prawie widać było jej majtki. Jej długie kolczyki i makijaż dodały jej uroku. Miała także duże buty na obcasie Sukienka Temari . 
- Em...?- powiedział najwyraźniej zauroczony wyglądem nowej towarzyszki przyjaciela brązowowłosy chłopak. Uśmiechnął się lekko. Uzumaki podszedł do dziewczyny i pocałował ją namiętnie w usta. 
     Po chwili cały czar prysł. Przyjemna chwila uciekła. Uśmiechnął się delikatnie i podszedł do dziewczyny. Wyciągnął w jej stronę rękę w geście przywitania. 
- Hej...- powiedział zauroczony. Potrząsnął głową.- Hej jestem Shikamaru Nara, jestem przyjacielem tego narwańca.- przybliżył się do jej ucha- Dziwne, że z nim chodzisz...
~ No tak Hinata jeszcze nie zapomniała o tym co on jej zrobił.~ brązowowłosy uśmiechnął się delikatnie.
- Cześć jestem Kiba! Najlepszy przyjaciel twojego fagasa!- krzyknął i uśmiechnął się swoimi białymi zębami.
      Dziewczyna spojrzała na niego wzrokiem mówiącym 'Idź sobie, albo ci wpierdolę'. Psiarz przestraszył się trochę. Nie wiedział co ma zrobić. Uśmiechnął się szeroko i przerażony odsunął się od niej.
- Kiba... Kiba...- powiedział czarnowłosy.
- Sasuke!- krzyknął szczęśliwy Uzumaki. Podbiegł do swojego najlepszego przyjaciela i przywitał się z nim.- Co tam?
- A nic...- powiedział spokojnie- Chodzę z Sakurą...
Kiedy powiedział jej imię Uzumaki uśmiechnął się szczęśliwy.
-Cieszę się twoim szczęściem.- powiedział radośnie.
- A Kiba chodzi z Hinatą.- powiedział, a w blondynie aż się gotowało. Dowiedział się tak straszniej rzeczy. Prawda, kiedyś chodził z granatowowłosą, lecz pozwolił jej odejść.
- Ale... Czemu?- zapytał, a Shikamaru wzruszył ramionami. Po chwili obydwoje odwrócili się zarumienieni.
- Spoko...- powiedział brązowowłosy i uśmiechnął się sztucznie.
- Właśnie!- krzyknął nagle blondyn. Wszyscy spojrzeli na niego.- Za niedługo będzie bal! Zapomnieliśmy! Będę na niej śpiewał! Hehe xD
- Ale Naruto! - krzyknął Shikamaru.- Czemu nam wcześniej nie przypomniałeś i nie powiedziałeś?! Przecież my jesteśmy głównymi organizatorami, a my nic o tym nie wiemy... Wytłumacz nam to... Kto Ci powiedział, że będziesz śpiewał? 
- Em...- powiedział Uzumaki- Mój menadżer... 
- Ale Naruto! - krzyknął Shikamaru.- Czemu nam wcześniej nie przypomniałeś i nie powiedziałeś?! Przecież my jesteśmy głównymi organizatorami, a my nic o tym nie wiemy... Wytłumacz nam to... Kto Ci powiedział, że będziesz śpiewał? 
- Em...- powiedział Uzumaki- Mój menadżer...
- No to chyba ciebie okłamał, bo nikt na pewno nie będzie śpiewał na naszym balu...- wtrącił się Kiba. Shikamaru przekręcił oczami i uśmiechnął się.
- Nie no możemy Ci to wszystko załatwić...- powiedział Sasuke i uśmiechnął się delikatnie. 
- Dobra...- powiedział szczęśliwie Uzumaki.- Temari zostań tu z nimi... OK? Ja muszę iść coś... Załatwić... 
~ Mam nadzieję, że Hinata jest przy naszej ulubionej w dzieciństwie ławce... Na pewno...~ uśmiechnął się w myślach i poszedł w stronę tamtego miejsca. 
- Dobra... Dobra... Poczekam....- powiedziała Temari i pocałowała delikatnie Naruto w policzek- Pa kochanie... 
- Pa...- odpowiedział i odszedł. Blondynka patrzyła na wszystkich zdziwiona. 
- Co wy się tak kurwa na mnie patrzycie? Nigdy jeszcze nie widzieliście modelki?- zapytała dziewczyna i prychnęła.
~ Twarda...~ pomyślał Shikamaru. Uśmiechnął się do niej. Chwycił jej rękę i pocałował ją delikatnie w rączkę. 
- Wiesz...- powiedziała zarumieniona- Nie lubię romantyzmu... Sorka... Właśnie tak Naruto mnie zdobył... Nie był romantyczny tylko szedł na całość, a więc ty nie musisz mnie podrywać... Wiesz...? Ja mam chłopaka. Jest nim Naruto! Jasne?! Bo jeśli tego nie zrozumiesz, powiem Naruto o tym, że mnie podrywałeś i to przy wszystkich, a więc teraz lepiej się ode mnie odsuń, bo jeśli nie to chyba Cię zastrzelę. 
- Ostra jesteś...- stwierdził Nara. 
- Wiem...- odpowiedziała i usiadła na masce auta. 
- Chłopaki...- powiedział szeptem Shikamaru- Ja się chyba zakochałem...
- No to jej powiedz!- powiedział Choji, a brązowowłosy spojrzał na niego jak na idiotę.
- Nie...- powiedział spokojnie- Przecież to dziewczyna Naruto. 
- Aj nie przesadzaj.- powiedział Sasuke- Ona mu się nawet zapewne nie podoba. Zauważyliście, jak Naruto się zachował, kiedy powiedzieliśmy mu o tym, że Kiba chodzi z jego byłą? Hę? On jest zakochany na amen w Hinacie! 
- Uf...- wypsnęło się Kibie. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.- Widzicie... Bo mi się naprawdę podoba Hanabi... Wiecie... Ta siostra Hinaty...Ale nie chcę jej zranić, bo pamiętacie, chyba co ona ostatnio chciała zrobić jak Naruto z nią zerwał? Próbowałem ją pokochać, lecz nie potrafiłem, bo zawsze jak byłem u nich w domu to modliłem się, aby Hanabi się tylko pokazała, lecz nie... Eh... Proszę pomóżcie mi, bo nie wiem którą z nich wybrać... Hinata może się znowu próbować zabić, a tego raczej nikt nie chce...
- No tak, ale powiedz... Ważniejsze jest to czy wy się w ogóle kochacie...- powiedział Sasuke.- Mamy plan chłopaki. 
- Jaki?- zapytał Shikamaru. 
- Musimy połączyć Shikamaru z Temari, Naruto z Hinatą, a Kiba z Hanabi!- krzyknął szczęśliwy ze swojej wypowiedzi czarnowłosy.- Bo za niedługo jest ten głupi bal... Weź Shikamaru idź zaproś tę dziewczynę, ty Kiba za to leć umówić się z Hanabi, ale najpierw zerwij z Hinatą... Spokojnie nic jej nie będzie, bo jest przy niej Naruto, a więc wiesz... 
- Spoko!- krzyknął Inuzuka i pobiegł w kierunku, gdzie ostatnio widziano odchodzącego Uzumakiego. 
- No Shikamaru... Masz szansę...- powiedział spokojnie Sasuke. Nara westchnął i wzruszył ramionami. Podszedł do Temari.
- Hej...- powiedział zestresowany. 
- Już my się witali, idioto...- powiedziała spokojnie, a on tylko westchnął zrezygnowany. 
- Naruto nawet nie zdążył zapytać Cię o bal, więc czy chciałabyś pójść ze mną?- zapytał zrezygnowany. Włożył do kieszeni spodni ręce i czekał na jej odpowiedź. Po chwili poczuł, jak dziewczyna całuje jego policzek. Zarumienił się delikatnie i już wiedział, że się zgodziła. 
- Jasne...- opowiedziała zarumieniona- Naruto nawet nie chciał ze mną iść. Przyjechał tutaj tylko po to, by ta jego była poczuła się zazdrosna... Wiecie.... My naprawdę nie jesteśmy parą. Robiliśmy nie potrzebny cyrk. Mówił jeszcze o jakiś koledze, który nie ma kobiety, ale teraz nawet nie wiem o kogo mu chodziło...
- Czyli Naruto tylko udawał?!- krzyknął zdziwiony. 
- No tak...- powiedziała spokojnie. 
- Ludzie! Szybko za Kibą! Naruto możecie bardzo wściec, że Kiba chce zerwać z Hinatą!- krzyknął Shikamaru na cały głos. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. 
- O cholera...- powiedział Sasuke- Chyba za późno... 
- Co?! Czemu?!- krzyknął Shikamaru. 
- Naruto napisał, że uderzył Inzuke w twarz...- powiedział przerażony. 
- No to dupa...- powiedział Nara i usiadł na trawie.- No nic... Teraz tylko czekać, aż pobity Kiba wyląduje w szpitalu... 
- Ej!- krzyknął Choji jedząc chipsy- Ej Temari! Ty wiesz na pewno czy, aby na pewno Naruto chodził na siłownię. 
- Tak... Chyba z pięć razy dziennie. Codziennie robił to, gdyż chciał robić muskuły dla Hinaty, czy jak jej tam...- powiedziała uśmiechnięta- Chłopak naprawdę się w niej zakochał. 
- A ty we mnie ^^- powiedział Shikamaru Podniecony. 
- Chyba na mózg padłeś!- krzyknęła- Nie!
- Tak - Shikamaru
- Nie - T
- Tak - s
- Nie - T
- Tak - S
- Nie - T
- Nie -S
-Tak - powiedziała Temari i za chwilę zasłoniła usta rękami. 
- Ha!- krzyknął uśmiechnięty Nara- Wiedziałem! Hehe xD
- Jejku no i co masz podnietę!?- krzyknęła i uderzyła go mocno w twarz. 
- Nom^^ - odpowiedział i wszyscy się rozeszli się do domów. Brązowowłosy nie miał daleko, bo tylko kilka metrów dalej. Padł zmęczony na łóżko.- Chyba mam dziewczynę^^

Kilka dni później zaczął się bal. Wszyscy tańczyli ze sobą, Shikamaru z Temari, Naruto z Hinatą, Sasuke z Sakurą. Wieczór jest naprawdę wspaniały. Wszystkie pary naprawdę się kochają, nawet Temari pokochała tego śmierdzącego lenia. 
- Kocham Cię...- powiedział Nara i pocałował namiętnie ukochaną. Ta uśmiechnęła się szczęśliwa. 
- Jeszcze nigdy, nikt mi takiego czegoś nie powiedział... Jesteś moim ideałem...- powiedziała i przytuliła go bliżej siebie. Po chwili muzyka naprawdę szybszego tempa, a więc musieli wyjść na zewnątrz. Obydwoje spojrzeli w gwiazdy. Trzymali się za ręce. 
- Piękne...- powiedziała spokojnie blondynka. 
- Też tak uważam...- powiedział i spojrzał spokojnie na dziewczynę. Po chwili chwycił ją  tak jakby ona leżała na jego kolanu. Uśmiechnął się złośliwie i namiętnie pocałował dziewczynę w usta. Mówiąc szczerze, jego byłą dziewczyną była Ino, ale nawet ona nie całowała tak jak Sabaku. Uśmiechnął się szczęśliwie. Przez przypadek nadepnął na puszkę i przewrócił się, a blondynka na niego. Zaśmiali się szczęśliwi i znów się pocałowali. 
- Dobra, dobra koniec tych dobrodziejstw! Chodźcie, pomożecie mi zanieść Naruto do domu...-powiedziała pewna siebie Hinata- Troszku się upił... Jak mi wstyd! Naruto chodź tu!
Do nich podszedł chwiejnym się krokiem blondyn. Para spojrzała na siebie i uśmiechnęła się. Podbiegła szybko do Hinaty i pomogli jej zanieść Uzumakiego do domu. 

Od autorki: Mówiąc szczerze... Nie jestem zadowolona z tej notki... Za dużo tutaj NaruHina i Kiby, ale mam nadzieję, że notka chodź trochę Ci się spodoba... Kurde próbowałam jak najmniej dodawać NaruHiny, ale ja nie mogę.... Jestem od nich uzależniona. I nie pytaj się mnie czemu w jednym momencie jest tam czarne, bo nie wiem. Jeśli CI się partówka Droga Kasumi nie podobała no to mogę ją zmienić... Ale mam nadzieję, że chodź trochę Ci się spodoba :) 

piątek, 14 czerwca 2013

NaruHina "Coś tu będzie xDD" #1

  -Naprawdę??!!-krzyknął podekscytowany chłopiec. Był pewny, że słowa które powie teraz jego opiekun spełnią jego marzenie
-Tak! Spytałam już mamy twoich kolegów i razem z nimi postanowiłyśmy zapisać was na ten obóz żabko!
-Dziękuję mamo-krzyknął chłopak rzucając się na swoją mamę
-Nie ma za co żabko-uśmiechnęła się i pocałował w policzek-Ale, jest umowa! Masz mieć 4 na koniec z matmy-pogroziła mu
-Jasne!-krzyknął nadal uradowany. Nie do końca jeszcze rozumiał, że ma mieć 4 z przedmiotu Szatana.
-To leć się pakuj! Zaraz przyjedzie taksówka na lotnisko!
-Dobrze! Chodź mi pomóż-powiedziała błagalnie
-Oh, żabko co ty byś beze mnie zrobił
-Jadł codziennie ramen-powiedział poważnie-Ale teraz się pośpiesz! Jeszcze się spóźnimy!-wbiegł na górę podśpiewując "jadę na obóz sialalala". Kiedy był już spakowany pożegnał się z rodzicami i pojechał na lotnisko. Tam spotkał swoich przyjaciół. Razem spełniali swoje marzenia. Pojechali na "Camp Rock"(tak wiemy oryginalna nazwa xDD Wybaczycie ne?-dop autorek) W przyszłości chcieli razem stworzyć zespół. Już od małego czuli pociąg do muzyki. Wszyscy byli podekscytowani. W tej edycji obozu miała opiekunem być największa gwiazda muzyki młodzieżowej. Każdy z ich "paczki" się w niej kochał. No może nie każdy Naruto kochał tylko jej muzykę.
   Samolot był już gotowy do odlotu. Wszyscy pasażerowie i ich bagaże już od dawna czekali na wylot.  Droga nie była długa. Z jednego końca Japonii do drugiego. Po całym samolocie słychać było muzykę Hinaty. Ona sama teraz wnerwiona siedziała w limuzynie. Nie było jej pomysłem aby ona uczyła jej rówieśników tańczyć i śpiewać. Wszystko to zażyczył sobie jej menadżer a zarazem ojciec.
   Tymczasem u grupki przyjaciół samolot zbliżał się do lądowania. Kiedy strażnicy sprawdzali bagaże owczarek niemiecki zaczął szczekać kiedy natrafili na walizkę Naruto. Ten zdenerwował się trochę kiedy otworzyli jego walizkę w poszukiwaniu niebezpiecznych rzeczy.
-Tu jest bomba-powiedział wyciągając małe pudełeczko. W efekcie przyzwyczajenia chwycili Naruto za koszulkę i z zamiarem skucia go w kajdanki rzucili na podłogę.
-Panowie spokojnie to tylko kredki-uspokoił ich Sasuke otwierając małe pudełeczko. Oni wyrwali mu je z rąk i przypatrzyli się uważnie drewnianej rzeczy.
-Dobra jesteś wolny-powiedział wyjmując jego rękę z kajdanek. Naruto ucieszony chciał już sięgnąć po swoją własność, ale przeszkodził mu w tym strażnik. -Nie tak szybko. To zabieram ze sobą!-powiedział i odwrócił się w stronę swojego przyjaciela
- Do widzenia-powiedział zrezygnowany Naruto.
- No Naruto nieźle się wkopałeś!-poklepał go po ramieniu Kiba
- A zamknij się!-fochnął się na niego i odwrócił w inną stronę.
-Co jest chłopaki-krzyknął jeden z opiekunów obozowych-Chodźcie szybko! Zbiórka jest!
-Już!-krzyknęli i pobiegli w stronę reszty obozu
-Witajcie drodzy obozowicze! Przed wami pełne przygód  dwa miesiące!Nazywam się Tsunade i jestem głównym kierującym tym obozem! Cieszę się, że wybraliście ten obóz! Za wami jest rozpiska pokoi. Możecie się sami dobierać! Potem punkt trzecia przyjdziecie tutaj i zostaną przydzieleni wam opiekunowie! Od nich dowiecie się wszystkiego! A teraz pamiętajcie macie się dobrze bawić!-Cały tabun licealistów popędził na biedną tablice.
-Ej chłopaki!-krzyknął Naruto-Jesteśmy razem w pokoju?
-No jasne!-krzyknął Kiba-Kto ostatni ten zgniłe jajo!-krzyknął i popędził w stronę domku. Wybrali pierwszy lepszy wolny domek. Potem była już tylko kłótnia kto zajmuje, które łóżko.
-Ej nie chciałbym wam przeszkadzać ale dokładnie za dwie minuty jest 3-przerwał im kłótnie Shikamaru
-I co dopiero teraz nam o tym mówisz?-krzyknęli równocześnie
-Wiecie nie chciałem wam przeszkadzać-ziewnął
-Biegiem-krzyknął Sasuke i wybiegł z pokoju. W ślad za nim poszła reszta jego przyjaciół. Tylko Shikamaru szedł sobie spokojnie. Podziwiał sobie chmurki. Tak na prawdę do zbiórki zostało jeszcze pół godziny ale, że te matoły są takie łatwowierne to już nie jego wina.
   -Hinato!-krzyknął zdenerwowany mężczyzna.-Nie wnerwiaj mnie!
-Pragnęłabym ci przypomnieć, że jeszcze nie jesteś menelem tylko dla tego, że ja-podkreśliła tu słowo-zarabiam pieniądze!
-Ale to ja jestem twoim ojcem! I to mnie masz się słuchać jasne?!-krzyknął wymierzając jej siarczysty policzek
-Tak.-szepnęła powstrzymując łzy
-Odejdź-odwrócił się w stronę okna
-Hai-powiedziała przytrzymując dłoń przy obolałym policzku
-Pamiętaj za pół godziny masz występ! Przyjdź na próbę-rozkazał
-Oczywiście-powiedziała i wyszła z domku. Zaraz potem poszła w stronę wielkie sceny. Tu właśnie na koniec obozu ma wystąpić z nią jeden uczestnik. Powoli, mozolnym krokiem szła w stronę sceny. Policzek piekł ją niemiłosiernie.
-Zabiję tego Shikamaru!-krzyczał zdenerwowany Kiba. Hinata przestraszyła się lekko. Była pewna, że teraz tu nikogo nie będzie. -Dobra biegiem na niego!-krzyknął. Sasuke pobiegł za nim rzucając zdziwione spojrzenie Naruto.
-Ty nie idziesz z nami?-spytał zdziwiony. Zwykle do bójek brał się pierwszy
-Nie, zaraz was dogonię-powiedział i wspiął się na drzewo. Sam nie wiedział czemu to zrobił. Po prostu poczuł taki kaprys
-Hinata-sama trzeba zrobić próbę a pani nie ma jeszcze na sobie stroju!-krzyknęła desperacko jedna z garderobianych. Chwyciła Hinatę za rękę i pędem pobiegła do garderoby. Tam zrzucono z niej wszystkie ubrania zostawiając bieliznę i założono taką sukienkę. Potem wrzucono ją na fotel fryzjerski by spiąć jej włosy w dwie wesołe kitki. Potem zaczęto robić jej makijaż. Nie był to jakiś specjalnie wymyślny make-up. Kiedy była już gotowa wyszła na scenę. Wzięła z półki mikrofon i stanęła na środku. Odwróciła się w stronę didżeja (nie wiem jak to się pisze xD dop-Igi-chan) i zaczęła odliczać pomagając sobie w tym palcami.
-Trzy, dwa, i jeden-powiedziała i została puszczona muzyka. Odczekała moment i zaczęła śpiewać piosenkę. Naruto słuchał jak zaczarowany. Nigdy jeszcze nie słyszał, żeby ktoś śpiewał tak pięknie na żywo. Do tego tak pięknie tańczyła. Dla niego byłoby to niemożliwe. Po pierwsze on ledwo stoi w obcasach to co dopiero tak płynnie się ruszać. Cały czar prysł kiedy muzyka się wyłączyła.
-Zakochałem się-powiedział sam do siebie
-Mogło być lepiej!-powiedział surowy ton ojca młodej gwiazdy
-Wiem ojcze-powiedziała chyląc głowę
-Pomyliłaś jedną nutę-powiedział podchodząc do niej
-Nieprawda tak miało być-powiedziała nadal nie prostując się
-To ja tu jestem szefem!-krzyknął ciągnąc ją za jedną z kitek. Naruto miał ochotę przylać temu burakowi. Nikt nie zasłużył na takie traktowanie nawet takie puste lale jak ona!-emocje w nim narastały
-Złaź ze sceny niech ci poprawią fryzurę-powiedział puszczając jedną ze wstążek jakie były zawiązane na je kucykach.
-Dobrze ojcze-powiedziała cicho i odeszła ze sceny.Naruto zszedł z drzewa. I tak zaraz miała być zbiórka. Usiadł pod jego konarem i rozmyślał.
-Naruto! Już zbiórka chodź-zawołali go jego koledzy
-Już idę-uśmiechnął się
-Witam was ponownie!-powiedziała kierowniczka obozu.-Teraz mieliśmy przydzielać wam opiekunów jednak doszliśmy do wniosku, że nie ma to sensu. A teraz przed wami, Hinata Hyuuga!-krzyknęła i zeszła ze sceny. Zaraz na niej pojawiła się gwiazda dnia Hinata. Uśmiechnęła się i zaczęła tańczyć, by zaraz potem dołączył się jej płynnych ruchów śpiew.
-Cześć wszystkim!-zaczęła machać ręką w ich stronę-Jestem Hinata i będę was uczyła wszystkiego abyście mogli zostać gwiazdą-krzyknęła dalej uśmiechając się. Po chwili zeszła ze sceny i znowu weszka Tsunade.
-Kochani! Dzisiaj jest dzień rozpoznawczy! Ci co są bardziej spostrzegawczy zauważyli już pewnie, że w waszych pokojach są mapy tego ośrodka. Wszystko jest napisane gdzie co się znajduje więc jeżeli będziecie mieli problemy ze znalezieniem czegoś mapa wam pomoże. Jutro już zaczynamy pełną parą ćwiczenia! Pamiętajcie pobudka o 7:30, a o 8 jest już śniadanie. Później chłopacy będą mieli zajęcia taneczne, a dziewczyny muzyczne! Wszyscy o 10 mają się tu zebrać ze wszystkimi wam potrzebnymi rzeczami. Dziś o siedemnastej jest wyjątkowo obiadokolacja. Jak ktoś ma jakieś pytania niech podejdzie. Nie ma żadnych pytań? Cieszę się! Do zobaczenia później
-Widzieliście jak ona śpiewa?-spytał nadal zszokowany Kiba
-Chyba raczej słyszeliśmy baranie-poprawił go Sasuke
-Pewnie i tak to był Playback-skwitował Naruto. Mimo, że sam dokładnie widział i słyszał jak ona śpiewa nie chciał się przyznać, że jest on nią co najmniej oczarowany.- Mamy jeszcze dwie godziny co robimy?
-Nie wiem. Ja idę się zdrzemnąć-powiedział ziewając Shikamaru
-Ty o jednym i tym samym-zaczął narzekać Kiba. Jego głos był już dla Naruto irytujący. Nic się nie zastanawiając skręcił w drugą stronę.
-A ty gdzie leziesz?
-Przejść się
-Aha... -I na tym zakończyli swoją długą i pouczającą rozmowę.
   Naruto przechodził obok wielu domków, drzew. Gdzieniegdzie słychać było tłumy fanów Hinaty, które bez skutku szukały jej lub jej domku.
-Ile słyszałeś?-spytał go trochę ochrypnięty głos
-He? Czego?-spytał zdziwiony szukając posiadacza głosu
-Mojej rozmowy z ojcem-powiedziała dziewczyna wydmuchując dym papierosowy z płuc
-Praktycznie całą-stwierdził- A gdzie ten twój cały uśmiech? Z tego co wiem jesteś przeciw papierosom
-Możliwe-zaciągnęła się znowu- Głęboko w dupie to mam-uśmiechnęła się szyderczo i wyrzuciła peta-Nie mów nikomu o tej rozmowie-oparła się o barierkę domku która pod jej ciężarem trochę zaskrzypiała.
-Co za to będę miał?-spytał dla zabawy
-A co chcesz?-spytała poważnie
-Żartuję i tak nie chciałem nikomu o tym mówić
-Jasne. Kryj się-szepnęła na co Naruto schował się za drzewem
-Hinata! Ile razy miałem ci mówić żebyś nie paliła!-krzyknął poddenerwowany ojciec
-Ale, ja nie paliłam-powiedziała chyląc głowę
-Nie waż mi się kłamać smarkulo!-pociągnął ją za włosy. Hinata krzyknęła. Nie da się przyzwyczaić do bólu, tym bardziej, jeżeli zadaje ci go bliska osoba.
-Dobrze ojcze-powiedziała zaciskając powieki-Czy mogę odejść?
-Idź!-wybiegła z domku. Pędziła przed siebie. Byleby się nie rozpłakać. Naruto  kiedy zauważył, jej ucieczkę pobiegł za nią. Dobiegli do lasu. Choć, może to było złe określenie. Oni cały czas byli w lesie.
   Puszcza rozciągała się we wszystkie strony świata, zostawiając wszystkim uczucie nie odkrytej tajemnicy, którą kryła. Hinata zatrzymała się. Jej płuca ją paliły a w żebrach czuła nieprzyjemne kłucie.
Rozejrzała się przestraszona. Naruto skrył się za drzewem tak aby go nie zobaczyła. Po chwili znów zaczęła biec przed siebie. Po chwili znaleźli się przy ruinach domu. Hinata szybko podbiegła do jego drzwi i otworzyła je. Zamknęła za sobą starannie drzwi tak aby nie wydały żadnego dźwięku. Podeszła do pianina  i przejechała palcem po jego klawiszach. Były zakurzone, tak samo jak większość rzeczy w tym pomieszczeniu. Przy pewnym klawiszu użyła więcej siły i wydał dźwięk. Zaraz potem były jeszcze kolejne tworzące gamę dźwięków kojące wszystkie bóle.
- Trippin out
Spinning around
I'm underground
I fell down
Yeah I fell down


I'm freaking out, where am I now?
Upside down and I can't stop it now
It cn't stop me now, oh oh


I, I'll get by
I, I'll survive
When the world's crashing down
When I fall and hit the ground
I will turn myself arond
Don't you try to stop me
I, I won't cry...?- Zaczęła śpiewać.  Łzy spływały po jej policzkach. Nie wytrzymała upadła na pianino przerywając piękną melodie. Rozpłakała się na dobre.- Czemu nie mogę się mu postawić?-spytała samą siebie.- Czemu odeszłaś? Czemu cię już nie ma? Miałaś nade mną czuwać cały czas! Czemu pozwalasz na to ojcu?
~~~
Ohayou! Dziś się będę streszczać (lekcja japońskiego za pół godziny a ja ma burdel w pokoju xd) Nie miałam kompletnego pomysłu na nazwę a więc daję Wam do tego wolną rękę. Dla tych co tak samo kochają Avril Lavinge jak ja nie będzie żadną zagadką co to za piosenka :) Pa pa Misiaczki trzymajcie się dobrze!