wtorek, 30 lipca 2013

Weteran ( ItaSaku) cz. 1

Wszystkie wspomnienia z ostatniego roku, są zabarwione czerwonym kolorem krwi i cholernym smrodem śmierci, która unosiła się nad ciałami tych których zabiłem. Miesiąc temu wróciłem z wojny, wojny która jeszcze jakiś czas temu przyprawiała mnie o nagłą fascynację i przypływ adrenaliny, dziś jest dla mnie koszmarem z najczarniejszych snów. 

Jestem młodym żołnierzem, a może nim byłem?, teraz czuję się jak starzec po tym wszystkim co zrobiłem i przeżyłem. Zabijałem bez wahania, w końcu tego od nas wymagano, byliśmy zwykłymi pionkami którzy za wszelką cenę musieli wypełniać rozkazy. Wspomnienia, teraz nimi żyje, są bolesne i przerażające. Każdej nocy widzę ludzi których pozbawiłem życia. Ich przeźroczyste ciała unosiły się nade mną, wyrazy twarzy były przerażające i zapłakane, aż sam nie wierzyłem że byłem zdolny do tego wszystkiego co im robiliśmy.

Wielka wojna Japonii z Chinami, zakończyła się naszą porażką, Chińczycy byli silniejsi, a najgorsze było po wszystkim. Oby dwa te państwa podpisali traktat pokojowy, dla nich nie miało znaczenia że mordowaliśmy się wzajemnie, dla nich to była jedynie sprawa polityczna.

Leżałem w łóżku cały zlany, zimnym potem, tak było za każdym razem, nie mogłem się temu przeciwstawić, wyrzuty były silniejsze ode mnie. Wiedziałem że nie ja jeden tak to przeżywam, było nas wielu, tylko oni w przeciwieństwie do mnie, nie bali się poprosić o pomoc.

Wstałem i zrobiłem sobie śniadanie, następnie prysznic i jak co dzień wyjście do sklepu na zakupy. Spotykałem sąsiadów, którzy nigdy nie poznali po mnie że coś mnie gnębi. Zawsze starałem się uśmiechać i życzyć im miłego dnia. Za nim doszedłem do marketu, coś innego rzuciło się w moje oczy. Wielki napis na zielono 'Ośrodek pomagający Weteranom', może i nim nie byłem, ale tak właśnie się czułem. Zawahałem się stawiając krok w stronę pomocy i wtedy zobaczyłem ją. Młoda, różowo-włosa dziewczyna, powolnym krokiem przekraczała próg drzwi. Czyżby tam pracowała?. Swoim spokojnym wyrazem twarzy, sprawiła że i ja stałem się spokojniejszy. Postanowiłem to zrobić. Ruszyłem za nią.

Wszedłem do środka, podłogi położone były w kafelkach o dość ładnym wzorze, Na ścianach jasne panele, ośrodek wyglądał na bardzo zadbany, ale nie widziałem nikogo w recepcji. Postanowiłem iść przed siebie, zdawałem sobie sprawę że potrzebuje pomocy, ale nie chciałem jej do siebie dopuścić.
Skręciłem w prawo, skąd słychać był damski głos, stanąłem przed drzwiami i zza szybki obserwowałem spotkanie jakiejś grupy mężczyzn, prowadziła je właśnie ta dziewczyna.

Stałem przez chwilę wsłuchując się w to co mówi, trwał bym dalej w tym stanie, gdyby nie czyjaś dłoń na moim ramieniu.

-Przepraszam, co pan tu robi?

Spojrzałem na blondynkę z niebieskimi oczyma, wpatrywała się we mnie z taką samą ciekawością co ja.

-Przyszedł pan na spotkanie, organizowane przez Sakurę?

-Sakurę?

Zapytałem się ciekawy osoby której imię wypowiedziała.

-Tak, tej dziewczyny, która prowadzi zajęcia za tymi drzwiami.

Wskazała palcem na drzwi za mną. A więc nazywa się Sakura, ciekawe imię.

-Niech się pan nie waha.

Chwyciła mnie pod ramię i dosłownie wciągnęła do sali. Wszyscy spojrzeli w naszą stronę, ona również, przez chwilę widać było po niej że się nad czymś zastanawiała, ale po chwili skierowała do mnie swój uśmiech.

-Ino, dziękuję za przyprowadzenie tego pana.

Podeszła do mnie i podała swoją dłoń, nie wiem dlaczego ale przyjąłem ją serdecznie. Podprowadziła mnie do krzesła na którym spocząłem, siedziałem obok starszego mężczyzny, który wyraźnie wsłuchiwał się w słowa dziewczyny. Mój wzrok był skupiony wyłącznie na niej i jej słowach.

-Dziękuję wam za wasze zwierzenia, ale chciałabym poznać chociaż imię naszego nowego gościa. 

Mógłbyś się przedstawić?

Wpatrywała się we mnie, wstałem i odwdzięczyłem jej się swoim spojrzeniem.

-Itachi Uchicha, tak się nazywam.

Podeszła do mnie i kolejny raz się uśmiechnęła.

-Witaj Itachi, nazywam się Sakura Haruno i chciałabym się dowiedzieć czegoś o tobie, mógłbyś mi zdradzić cokolwiek?

-Uczestniczyłem w wojnie Japońsko-chińskiej.

To wszystko, nic więcej nie zamierzałem jej mówić, jednak ona o więcej nie pytała. Dotknęła mojego ramienia i lekko je ścisnęła, najwyraźniej wiele słyszała o tej wojnie i nie chciała niczego więcej ze mnie wyduszać, była wyrozumiała.

Meeting trwał półtorej godziny, wszyscy zaczynali się rozchodzić, jednak Sakura poprosiła żebym zaczekał, zrobiłem to. Kiedy byliśmy sami w sali, znów do mnie podeszła, miała smutny wyraz twarzy i co kilka sekund przegryzała nerwowo wargi.

-Dlaczego chciałaś żebym zaczekał?

-Ja, ja w tej wojnie straciłam ojca.

Przyglądałem się jej uważnie, by po chwili ujrzeć jej łzy na policzkach.

-Sakura...

-Walczył, tak samo jak ty, chcę usłyszeć o tej wojnie.

Jednak myliłem się, nic o niej nie wiedziała, a ja wiedziałem wszystko, tylko co w tym wypadku powinienem zrobić?

Dotknęła dłonią mojego policzka, jej wzrok był błagający. Nie potrafiłem na to patrzeć.

-Dobrze, ale nie tutaj.

Napisałem na kartce swój adres i wsadziłem w jej dłoń. Na jej twarzy malował się wyraz wdzięczności. Wiedziałem że tymi rozmowami możemy sobie wspólnie pomóc.
Znów leżałem cały mokry od potu, kolejny koszmar zamotał w moim śnie. Wstałem i chciałem wziąć zimny prysznic, odwiódł mnie jednak od tego dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek, była siódma rano, kto to może być.

Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją.

-Sakura?

-Przepraszam że tak z rana cię budzę, ale o 9-tej zaczynam pracę.

Spuściła głowę w dół, zrozumiałem że powodem tego był mój ubiór. Miałem na sobie jedynie spodnie dresowe, zaczepione na biodrach, oprócz tego byłem cały mokry. Włosy rozpuszczone przylegały do mojego ciała, a ona najzwyczajniej w świecie się rumieniła.

Dotknąłem palcem wskazującym jej podbródka by na mnie spojrzała, następnie gestem ręki zaprosiłem ją do środka, po czym zamknąłem za nią drzwi.

-Wezmę szybki prysznic, a ty się rozgość.

Kiwnęła głową na znak zgody, a ja ją zostawiłem samą.

Szybki prysznic, tak naprawdę okazał się być błyskawicznym. Chciałem posłuchać historii jej ojca, która dramatycznie wpłynęła na nią. Zastanawiałem się nad nazwiskiem, Haruno. Coś mi to mówiło, ale nie mogłem sobie przypomnieć. Kilka minut i byłem gotowy, tym razem zakładając na siębie nie tylko spodnie ale i koszulkę. Wszedłem do salonu w którym ją zostawiłem. Stała przy antycznym kredensie a w ręku trzymała zdjęcie na którym byłem ja jako dziecko i moja rodzina. Głęboko nad czymś myślała, nie chciałem jej przerywać, więc oparłem się ramieniem o futrynę drzwi i spokojnie czekałem. Przejechała palcem po postaci mojego ojca, schyliła głowę i przytuliła zdjęcie do piersi, musiałem interweniować.

-Sakura.

-Itachi, przepraszam.

Spłoszona moją obecnością postawiła fotografię na swoje miejsce i usiadła na fotelu.

-Ja...

-Za co mnie przepraszałaś?

Zamilkła. Jej ojciec zginął na wojnie, mój żyje, tego jej brakuje. 

Może mój ból nie jest największym na świecie?, może ona cierpi bardziej?. Ja tam byłem, ona nie, ja liczyłem się ze stratą a ona miała nadzieję..

Podszedłem do niej i kucnąłem dotykając dłonią jej kolana. Płakała. Czy przez to że jej ojciec oddał życie za ojczyznę, ona musi tak cierpieć?

Spojrzała na mnie, jej zielone tęczówki tonęły we łzach, policzki było mokre od tworzących się kilku ścieżek na raz, spływając po brodzie i kapiąc na koszulkę. Mimo płaczu, i bólu jaki w niej tkwił, wydawała się być zupełnie spokojna. 


-Itachi, jak tam było?

Mimo smutku, chciała wiedzieć, w jakim miejscu jej ojciec słóżył. Ból chwycił również moje serce, jak miałem jej to powiedzieć?, jak miałem zdradzić jej prawdę?. Jednak nie mogłem okłamać, nie potrafiłbym.

Wstałem, i podszedłem do okna. Przez chwilę się zastanawiałem, jak opisać jej to aby zrozumiała. Interesowało mnie coś jeszcze nim przedstawię jej prawdę.

-Jak się nazywał twój ojciec?

-Akito, Akito Haruno.

Zdrętwiałem, to stąd znam jego nazwisko. Akito Haruno był bohaterem, uratował mnie samemu polegając na polu bitwy. To jego córka?

Odwróciłem się w jej stronę z pytaniem, dlaczego los krzyżuje nasze ścieżki?, czy powinienem pokutować jeszcze bardziej?, w końcu to ja miałem być martwy nie on. Jak jej to powiedzieć?

-Akito Haruno, znałem go.

-Znałeś?

-Tak.

Czekała na więcej, ale nie wiedziałem jak zacząć. Usiadłem pod onem z daleka od niej i myślałem, co powiedzieć. Nie wstała i o nic nie pytała, była cierpliwa.

-Kiedy walczyliśmy, musieliśmy robić wszystko co nam kazali, wypełnić każdy rozkaz, bez słowa sprzeciwu.
Ja i twój ojciec, Akito, byliśmy w jednym oddziale. To zdarzyło się na przedostatniej misji.
Przez pole które musieliśmy się przedostać, było tam pełno min, ponadto byliśmy pod ciągłym ostrzałem. Czołgaliśmy się jak przestraszone zwierzęta, ale musieliśmy brnąć do przodu. Mijaliśmy dziesiątki trupów, spoczywali w bagnie, w błocie i nikt nie martwił się o ich pochówek. Oczy mieli otwarte, wpatrywali się w każdy nasz ruch, mimo iż byli martwi.

Akito znalazł się obok mnie, nawet próbował mnie motywować, widział w moich oczach strach. Tak, bałem się i to cholernie. W pewnej chwili złapał mnie za ramię i powiedział :

-'dzieciaku, uspokój się, jestem obok'

Pamiętam to jak dziś. Wstaliśmy i biegliśmy przed siebie, za moimi plecami pojawił się  wróg. Miał broń i mierzył do mnie z niej. Padł strzał, ale nie dosięgnął mnie, trafił w twojego ojca, który zasłonił mnie własnym ciałem.

Padł na mnie, a ja wraz zanim w to błoto, próbowałem się odwrócić, spojrzeć na niego, pomóc mu, ale nie pozwolił. Trzymał mnie potężnym uściskiem, szepcząc po cichu:

-'Jeszcze chwilka chłopcze, będziesz bezpieczny'.

Nie wiem ile minęło czasu za nim poczułem się wolny. Obróciłem się, tym samym i go. Był martwy. Jedynie co mogłem zrobić, to przymknąć mu powieki. Oddał za mnie swoje życie zostawiając ciebie.

Dłużej nie potrafiłem mówić. Uderzyłem pięścią w podłogę, klnąc pod nosem. Dlaczego byłem taki słaby?.

Poczułem jak dziewczyna obejmuje moją szyję i wtula się we mnie mocno. Nie przestała płakać, przeciwnie. Łkała jeszcze głośniej. Bez namysłu objąłem ją w pasie i mocniej przyciągnąłem do siebie. Trwaliśmy w uścisku nawet nie wiem ile. Ale ten czas w końcu dał mi radość. Mimo cierpienia jakie teraz z niej wypłynęło.

Na dworzu robiło się ciemno. Nie poszła dziś do pracy, ktoś miał ją zastąpić. Siedziała na podłodze tępo wpatrując się w białą ścianę. Nie wymieniliśmy ze sobą ani słowa, przez ostatnie kilka godzin, ja nie miałem odwagi a ona chęci.

Nie powiedziałem jej wszystkiego. Nie powiedziałem jakim jej ojciec był draniem. Nie miał litości, nad nikim. Był twardy i bezwzględny. Bezlitosny niczym najokrutniejszy drapieżca i wolny nyczym orzeł. 

Gwałcone i mordowane kobiety, strzał w plecy, palenie żywcem i krzyżowanie. To była dla niego codzienność. Był o wiele dłużej w tej jednostce, jednostce morderców. Moja głowa była pełna wspomnień i bólu z nim związanym. Pamiętałem wszystko czego dojrzały moje oczy, starałem się być taki jak oni, ale nie potrafiłem. Zbyt wielkie cierpienie.

Chciałem do niej podejść, ale powstrzymałem się. To co do niej dotarło na pewno obudziło dumę w jej sercu. Ale nie znała prawdy i nie pozwolę by ją poznała.

-Itachi...dziękuje.

Za co?, za co mi dziękowała?, za nie pełne wyznanie?. Okłamałem ją, chowając w sobie wszystko co najgorsze. Ta dziewczyna zasługiwała na szczęście, znając prawdę o ojcu, nigdy nie zaznałaby spokoju.

Wstała i podeszła do mnie, przytuliła się delikatnie zakładając swoje dłonie na mojej szyi. Jej ciało było takie gorące i przyjemne. Złapałem ją z dwóch stron za biodra i bardziej przyciągnąłem do siebie, nie sprzeciwiła się, dlaczego?

Jej usta znalazły swoje miejsce przy moim prawym uchu..szeptała..

-Powinnam wrócić do domu, ale nie chcę.

Czy ona?, podniosłem jej drobne ciało, chwyciłem w swoje ramiona i szedłem przed siebie. Sypialnia, to był mój cel, łatwe poznanie i chwila zapomnienia. Delikatnie położyłem ją na łóżku, wiedziałem że tego chce a ja nie chciałem się przeciwstawiać. Jedna wspólna noc i zapomnienie, przecież nawet się nie znamy.

Ile ona ma lat? tego byłem ciekaw, za nim zrobię ten krok.

-Sakura, ile....

Po jej spojrzeniu nie chciałem wiedzieć już nic, oddałem się tej chwili. Kilka wspólnych godzin i zakończenie.

Pieściłem pocałunkami jej ciało. Już od tak dawna nie miałem kobiety, a ona?, dotykała mnie, dotykiem sprawiała mi przyjemność . Była Jakby w transie, nie hamowała się przed niczym, więc ja zrobiłem to samo. Jedyny mój cel, to posiąść ją całą. Odchyliłem koronkowy materiał , przez co spódniczka się podciągnęła do góry.  Wyciągnąłem swoje przyrodzenie i próbowałem w nią wejść.
Ciasno? czyżby...

Usłyszałem jej krzyk kiedy wdarłem się do środka. Dziewica. Ona była dziewicą. 

Łzy płynęły z jej oczu, ból musiał być okropny, tym bardziej że się nie hamowałem, dopiero gdy poczułem opór zrozumiałem fakt. Nie powstrzymałem się, dostałem się do jej wnętrza słysząc jej krzyk. Dopiero zrozumiałem co zrobiłem.

-Itachi, boli.

-Rozluźnij się.

Nic mnie nie interesowało, chciałem zrobić swoje. Obejmowała mnie i drapała po plecach. Instynkt. Poruszałem się wolno, tak by jej nie skrzywdzić, widziałem że pierwsze ruchy sprawiają jej ból, ale pominąłem to, musi się do mnie przyzwyczaić.

Mocniej i mocniej, interesując  się jej ciałem bez przerwy. Zapragnąłem jeszcze bardziej. Wsunąłem się w nią aż do końca, krzyknąłem z podniecenia oraz przez to iż doszedłem w niej. Sapałem i patrzałem prosto w jej oczy, chciałem wyjść ale....

-Itachi, zostań we mnie.

-Byłaś dziewicą, dlaczego?

-Pragnęłam tego. Ciebie.

Ułożyłem się ponownie na niej, chciała tego. Jej uda były mokre od krwi, dziewiczej krwi. Zjechałem tam ręką, chciałem to ujrzeć, nigdy nie miałem dziewicy. Podciągając dłoń spojrzałem na palce, krew, ostry kolor czerwieni. Niewinność, ja jej to zabrałem. 

-Sakura.

Spojrzałem na nią, ta chwila nie powinna się wydarzyć.

Wyszedłem z niej i ułożyłem się obok. Spała. Była spokojna. Popełniłem błąd?
Pragnąłem jej, odebrałem jej to co najcenniejsze. Jej dziewicza krew nadal znajduje się na moich udach, i nie tylko, na członku też. nie chciałem o tym myśleć , nie w tej chwili. Zasnąłem wtulony w nią.

Rano, kiedy się obudziłem, jej już nie było. Pragnąc się przytulić nie zastałam nikogo.

-Sakura.


To moja pierwsza partówka na tym blogu, mam nadzieję że przypadnie do gustu. Będą jeszcze 3 cz. 

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do czytania oraz wystawiania komci:)

1 komentarz:

  1. Oooo pierwsza partówka ^^ Jak się cieszę :) Za niedługo zmienię wygląd bloga nie martwcie się. A co do partówki...
    Boska ^^
    Jestem ciekawa czy Itachi wyjawi prawdziwy sekret Sakurze i czy będą razem... To by było takie ciekawe... No nic.
    Czekam na next'a.

    Pozdrawiam~!~
    Sama :**

    OdpowiedzUsuń